W Polsce roku 2021 można bezkarnie organizować burdy uliczne nawołujące do swobodnego mordowania nienarodzonych, ale za zorganizowanie publicznego różańca grozi nam do dwóch tygodni aresztu. Tak przynajmniej marzy się policjantom z Zielonej Góry.
Pani Beata Pachnik-Łodzińska otrzymała z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze wezwanie do stawienia się „w charakterze osoby, co do której istnieje uzasadniona podstawa do sporządzenia przeciwko niej wniosku o ukaranie w sprawie o wykroczenie”. W piśmie wskazano, że czynem, za który ma odpowiedzieć, jest zorganizowanie w Zielonej Górze publicznego różańca w intencji dzieci zagrożonych aborcją i o nawrócenie jej zwolenników, co miało miejsce 12 listopada ub.r. Zdaniem policji zgromadzenie nie było zgłoszone, a więc było nielegalne. Tymczasem na stronach zielonogórskiego BIP do dziś znajduje się informacja opublikowana 10 listopada o planowanym dwa dni później zgromadzeniu.
− Ja nie organizowałam tej modlitwy po raz pierwszy i zawsze dopełniam wszelkich formalności. Robimy to każdego miesiąca. Jedynie tym razem na miejsce przybyły trzy radiowozy oraz dziennikarze „Gazety Wyborczej”, co wyglądało na ich wspólną akcję, aby nas zastraszyć
– relacjonuje „Codziennej” organizatorka różańca.
Jej zdaniem publiczna modlitwa pozwala dać świadectwo wiary, ale też jest szansą na dotarcie do świadomości tych, którzy nadal ignorują problem mordowania nienarodzonych. Niestety, w przeciwieństwie do innym polskich miast w Zielonej Górze akcja ta nie ma wsparcia ze strony lokalnego Kościoła.