Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Przerwana kadencja

Minęła szósta rocznica powołania Sławomira Skrzypka na stanowisko prezesa Narodowego Banku Polskiego. Gdyby nie zginął w katastrofie smoleńskiej, kończyłby właśnie kadencję prezesa i sam mógłby się pochwalić sukcesami. Dziś jego praca jest niedocenia

Minęła szósta rocznica powołania Sławomira Skrzypka na stanowisko prezesa Narodowego Banku Polskiego. Gdyby nie zginął w katastrofie smoleńskiej, kończyłby właśnie kadencję prezesa i sam mógłby się pochwalić sukcesami. Dziś jego praca jest niedoceniana, a dawni krytycy chętnie przypisują sobie jego zasługi.

Kiedy w styczniu 2007 r. przedstawiono kandydaturę Sławomira Skrzypka na stanowisko prezesa NBP, w świecie polityki i bankowości zawrzało. Oto pierwszym bankierem Rzeczypospolitej miał zostać człowiek młody, niezwiązany z tajnymi służbami i patologiami początków transformacji gospodarczej zwanymi reformą Balcerowicza. Sławomir Skrzypek nie był wychowankiem żadnego guru polskiej finansjery, nie był pupilkiem ekipy gdańskich liberałów ze stajni Jana Krzysztofa Bieleckiego, nie namaścił go żaden z oligarchów bankowości ani którykolwiek z europejskich mędrców.

Wzbudzał wściekłość układu

Co gorsza, kandydat na prezesa NBP był bliskim współpracownikiem Lecha Kaczyńskiego i wywodził się z tej części opozycji, którą „ludzie honoru” pokroju generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego zwykli nazywać niekonstruktywną. „Nie sądzę, by największym problemem był brak doświadczenia, słabe przygotowanie merytoryczne kandydata na prezesa i wynikające z tego ryzyko podejmowania błędnych decyzji. Boję się jego uzależnienia od polityków PiS. W Polsce po 17 latach przemian jest wielu dobrze przygotowanych kandydatów na prezesa NBP. Po co sięgać po osobę, której jedynym atutem jest zaufanie prezydenta?” – pisał główny publicysta ekonomiczny „Gazety Wyborczej” Witold Gadomski, który notabene był wcześniej posłem Kongresu Liberalno-Demokratycznego i współpracownikiem premiera Bieleckiego.

W tym cytacie jak w soczewce odbija się negatywne nastawienie salonowej finansjery do Sławomira Skrzypka. Brak doświadczenia? Oczywiście, doświadczeni mogli być tylko kandydaci ze stażem w bankach PRL. Słabe przygotowanie merytoryczne? Jasne. Najlepsi byliby specjaliści od transferowania pieniędzy FOZZ lub przynajmniej wskazani przez prof. Leszka Balcerowicza albo Andrzeja Olechowskiego.

– Nie znam ani Skrzypka, ani jego dorobku naukowego, w tym żadnej pracy, która byłaby związana z tematyką banku centralnego lub makroekonomii – tak Leszek Balcerowicz oceniał kandydaturę swojego następcy. – Nie jest znanym ekonomistą. O ile wiem, ma tytuł magistra, więc w porównaniu z większością członków Rady Polityki Pieniężnej jego dorobek pod względem naukowym nie jest imponujący. Nie ma także dużego doświadczenia w pracy w sektorze bankowym. Zaledwie przez rok był pełniącym obowiązki prezesa PKO BP i było to jego pierwsze doświadczenie w bankowości. Zresztą fakt, że był pełniącym obowiązki, świadczy o tym, że nadzór bankowy nie uznałby jego doświadczeń za wystarczające do tego, żeby został „normalnym” prezesem banku – mówił w styczniu 2007 r. prof. Witold Orłowski, główny doradca gospodarczy prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Prawdziwie niezależny

Wbrew tym opiniom i niezależnie od medialnego grillowania Sławomir Skrzypek został jednak „nienormalnym” prezesem NBP. Zaczynając pracę w tak trudnej sytuacji, szybko zderzył się z jeszcze trudniejszymi wyzwaniami. Od upadku banku Lehman Brothers zaczął się międzynarodowy kryzys finansowy. Jak wspomina Zdzisław Sokal z ówczesnego zarządu NBP, to właśnie prezes Skrzypek stworzył instrumenty, dzięki którym Polska uniknęła wtedy wielu kłopotów.

Zmienił politykę banku centralnego, który przestał być ostatnią deską ratunku dla banków komercyjnych, a stał się ich pierwszym partnerem we wspólnym zwalczaniu zagrożeń dla stabilności polskich finansów i własnych aktywów. Z uporem walczył, by zagraniczni właściciele większości polskich banków nie transferowali zysków do swoich central czy zmniejszali własne możliwości kredytowe. Rozumiał, że kredyt stymuluje popyt i jest konieczny dla rozwoju gospodarki. Współpracował z Radą Polityki Pieniężnej, a ustalając wysokość stopy procentowej, dbał nie tylko o budżet, ale też o kredytobiorców. Rozumiał rolę banków spółdzielczych, dowartościowywał je i pomagał im. Nie był podwładnym prezesa PiS ani nawet prezydenta, potrafił przedstawić projekt utworzenia Komitetu Stabilności Finansowej i twardo bronić swoich projektów przed każdą z opcji politycznych. Nie bał się przeciwstawić pomysłom ograniczającym niezależność banku centralnego. Gdyby nie zginął, na pewno nie zgodziłby się na uruchomienie rezerw NBP w celu spłacania greckich długów.

Wierny polskiej historii

Te wszystkie działania Sławomira Skrzypka zostały docenione. Magazyn „Global Finance” w 2009 r. uznał go za jednego z najlepszych szefów banków centralnych na świecie. Bo to polityka NBP stała się fundamentem, na którym Donald Tusk mógł budować zieloną wyspę. Sukcesy, którymi chwali się premier, zawdzięcza właśnie Sławomirowi Skrzypkowi i to dzięki jego pracy może rozdawać dziś nagrody tym, którzy efekty pracy byłego prezesa NBP w znacznym stopniu zmarnowali.

Istotnym, choć nieco pobocznym skutkiem pracy Sławomira Skrzypka pozostaną wybite za jego kadencji monety. W ten sposób pozostawał wierny swoim przekonaniom oraz oddawał hołd polskim bohaterom. Kierowany przez niego NBP uhonorował w ten sposób m.in. Ojca Świętego Jana Pawła II, ks. Jerzego Popiełuszkę, Sybiraków, Juliusza Słowackiego i poetów Tadeusza Gajcego oraz Krzysztofa K. Baczyńskiego oraz Polaków, którzy ratowali Żydów podczas II wojny światowej, upamiętnił także powstanie wielkopolskie.

Ostatnia moneta, której wydanie zaakceptował, była poświęcona 70. rocznicy mordu katyńskiego. Kilkadziesiąt kompletów tych monet zabrał ze sobą na pokład tupolewa, którym wraz z Prezydentem RP i pozostałymi członkami delegacji leciał do Smoleńska.

Zginął 10 kwietnia 2010 r. Wierny polskiej historii, polskiej racji stanu i polskiemu narodowi.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Tomasz Skłodowski