Czy pamiętają Państwo te zapewnienia z sierpnia 2011 r., że wrak tupolewa w każdej chwili może wrócić do Polski? Owe newsy, że polscy prokuratorzy rozpoczęli już przygotowania do przekazania wraku stronie polskiej? „Te wielkogabarytowe przedmioty trzeba przewieźć przez kilka granic” – mówił płk Szeląg, a ówczesny szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Parulski dodawał obrazowo: „Ta operacja zaangażuje służby wojskowe, policyjne, graniczne i sanitarne”. No tak, ale to było tuż po rozpoczęciu parlamentarnej kampanii wyborczej. PO rozpaczliwie potrzebowało choć sugestii dowodu, że – wbrew głosom „oszołomskiej” opozycji – śledztwo dotyczące katastrofy zmierza w dobrym kierunku i że z Rosją można po dobroci załatwić każdą sprawę. A przecież rząd Tuska doskonale wiedział, że Rosjanie na co dzień mataczą, manipulują, zacierają ślady.
A każde z takich matactw to wymierzony nam policzek. By nas poniżyć, Rosja nie musi specjalnie się starać. Wykorzystuje jedynie sytuację, że Tusk i jego ministrowie od 10 kwietnia zachowują się jak przedstawiciele państwa satelickiego. Tak jak zachowuje się Sikorski. Tusk i jego świta kiedyś za to odpowiedzą. Za każdy policzek.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Anita Gargas