10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Michnik w sądzie. Policjant z psem przed salą rozpraw

Dzisiaj przed warszawskim sądem zaplanowana była kolejna rozprawa w procesie jaki Adam Michnik wytoczył Niezależnemu Wydawnictwu Polskiemu Sp. z o.o. oraz Tomaszowi Sakiewiczowi i Jerzemu Targalskiemu.

Tomasz Hamrat/Gazeta Polska zdjęcie z 21 marca 2012
Tomasz Hamrat/Gazeta Polska zdjęcie z 21 marca 2012
Dzisiaj przed warszawskim sądem zaplanowana była kolejna rozprawa w procesie jaki Adam Michnik wytoczył Niezależnemu Wydawnictwu Polskiemu Sp. z o.o. oraz Tomaszowi Sakiewiczowi i Jerzemu Targalskiemu. Podjęto większe środki bezpieczeństwa. Pojawił się pies szkolony do wykrywania materiałów wybuchowych. Doszło również - już podczas rozprawy - do bulwersującej pomyłki sędziów.

Rzecznik Sąd Okręgowego w Warszawie sędzia Igor Tuleya potwierdził nam, że porządku pilnowało dwóch policjantów.
- Jeden z psem szkolonym do wykrywania materiałów wybuchowych. Była to rutynowa kontrola, bo nie mieliśmy dzisiaj żadnego alarmu - mówi sędzia Tuleya.


(fot. Tomasz Hamrat)

Z kolei do kompromitujących wymiar sprawiedliwości wydarzeń doszło na sali rozpraw. Za sprawą sędziów, którzy rozpatrzyli wniosek. Nie składany! W imieniu Niezależnego Wydawnictwa Polskiego złożony został bowiem wniosek o wyłączenie sędzi orzekającej w tej sprawie. Po przerwie inny skład sędziowski ogłosił, że został odrzucony. Ale autorstwa Tomasza Sakiewicza. Tylko że redaktor naczelny "Gazety Polskiej" takiego wniosku... nie składał!


(fot. Tomasz Hamrat - Adam Michnik zasłonięty gazetą)

A o co chodzi w samym procesie? Adam Michnik poczuł się urażony publikacją Jerzego Targalskiego, który komentując aferę Rywina na łamach „Gazety Polskiej”, napisał: „Oczywiście można powiedzieć, że redaktor Michnik w niespodziewanym napadzie uczciwości postanowił zlikwidować w Polsce korupcję, którą poprzednio usprawiedliwiał, jeśli korzystali na niej komuniści”. Sprawa w sądzie trwa już sześć lat.

Dzisiejsze posiedzenie sądu było wielokrotnie przerywane. Podczas jednej z przerw reporter „Gazety Polskiej Codziennie” podszedł do Adama Michnika chcąc go zapytać o zdarzenie z promocji książki, gdy chwalił się pozywaniem dziennikarzy innych mediów.

Adwokat Michnika zaczął odpychać dziennikarza. Poproszeniu o reakcje policjanci stwierdzili, że nic nie widza i nie podjęli interwencji, by uspokoić mecenasa.

W piątej godzinie procesu Jerzy Targalski źle się poczuł. Zabrano go do ambulatorium gdzie lekarz stwierdził, że nie może uczestniczyć w dalszej rozprawie. Sędzia odroczył rozprawę do 17 stycznia 2013 r.



 



Źródło: niezalezna.pl

gb