Nieustannie czytamy, słyszymy i widzimy w wielu mediach, że to nie robotnicy wielu zakładów w Polsce, ale jednoosobowo Lech Wałęsa, a przynajmniej Międzyzakładowy Komitet Strajkowy zakładów Wybrzeża stworzył pierwszy, niezależny od komuny związek zawodowy w skolonizowanym przez Sowietów tzw. bloku wschodnim. Aby poczuć atmosferę tamtych dni, najlepiej wsłuchać się w głos uczestników – bohaterów wydarzeń sprzed 40 lat. Tych prawdziwych, a nie wykreowanych (przede wszystkim przez komunistyczną bezpiekę).
Warto więc wsłuchać się w głos m.in. trzech Andrzejów: Gwiazdy, Kołodzieja i Rozpłochowskiego. Kolejna fundamentalna sprawa: rozpoczęty 14 sierpnia strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina nie rozlałby się na inne zakłady i nie nabrał charakteru solidarnościowego, gdyby dzielne kobiety – wśród nich Anna Walentynowicz, Maryla Płońska, Ewa Osowska i Alina Pieńkowska – nie zamknęły bram stoczni, namawiając wychodzących kolegów do kontynuowania protestu. Wbrew Lechowi Wałęsie, który zakończyłby strajk już po dwóch dniach. Narodzony w 1980 roku w Gdańsku opór przeciwko komunistycznej władzy skutkował wspólnym – solidarnościowym – wystąpieniem w ok. 700 zakładach Wybrzeża, a ponadto w Stoczni Szczecińskiej im. Warskiego czy w kopalniach i przedsiębiorstwach Śląska. Z kolei finalizujące protesty porozumienia to nie tylko najbardziej nagłośnione porozumienie gdańskie (31 sierpnia, podpisane w sali BHP Stoczni Gdańskiej przez Lecha Wałęsę, a z ramienia komunistów przez Mieczysława Jagielskiego), lecz także trzy inne, nie mniej istotne: w Szczecinie (30 sierpnia, podpisane przez Mariana Jurczyka i Kazimierza Barcikowskiego), w Jastrzębiu-Zdroju (3 września, podpisane przez Jarosława Sienkiewicza i Aleksandra Kopcia), w Hucie Katowice (Dąbrowa Górnicza, 11 września, podpisane przez Zbigniewa Kupisiewicza i Franciszka Kaima). Nie wolno też pomijać prawie już zapomnianych porozumień rzeszowsko-ustrzyckich (zawarte w lutym 1981 roku, doprowadziły do powstania NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”).