Siły antydemokratyczne nie ukrywają swoich zamiarów. Zablokowanie wielkich inwestycji dających krajowi możliwość skoku gospodarczego i podniesienia jego pozycji, likwidacja mediów publicznych i ograniczenie pluralizmu oraz odtworzenie systemu, w którym nadzwyczajna kasta nadal stałaby ponad prawem i chroniła wybrańców systemu – zapowiadane są przez Platformę wprost.
W ostatnich dniach nieco mniej otwarcie formułowany jest plan kulturowy dla Polski – Rafał Trzaskowski unika jak ognia powtórzenia swoich wcześniejszych deklaracji o jego marzeniu – jako prezydenta stolicy – o udzieleniu ślubu homoseksualistom, niemniej jego propagandyści w TVN podtrzymują ten przekaz, budując oś sporu wokół ideologii LGBT. W tym sensie gorliwość Katarzyny Kolendy-Zaleskiej „oburzonej” słowami posła Żalka, a faktycznie manipulującej tym, co poseł mówił, bardzo się w tej kampanii przydaje.
Pokazuje właściwy zamysł zaplecza Trzaskowskiego w kwestii jego programu „modernizacji” Polaków – mają hołdować pomysłom środowisk lesbijek, gejów, biseksualistów i transwestytów, wykluczani mają zaś być ci, którzy promocji ich ideologii się przeciwstawiają. Oczywiście mnóstwo obecnych dwudziestolatków wychowanych przez media społecznościowe i kulturę popularną skupioną od lat na promocji środowisk LGBT zachęci to pewnie do głosowania na Rafała Trzaskowskiego w imię „wolności i równości”.
Część tego pokolenia, zwłaszcza ta wielkomiejska, ma w głowach bowiem wdrukowane przeświadczenie, że bez „małżeństw homoseksualnych nie ma demokracji”. To niezwykłe, że w czasie faktycznej wolności nowe pokolenie Polaków w jakiejś części trwa w żelaznych karbach nawet nie tyle poprawności politycznej, ile głębokiej wiary, że tęczowa flaga symbolizuje wolność, równość, braterstwo, no i miłość. Widać to w wypowiedziach różnych przedstawicieli dwudziestolatków obecnych w kulturze – młodych aktorów czy gwiazd muzyki – to pokolenie Tinky-Winky (nazywam je tak od wyraźnie nawiązującego do LGBT jednego z bohaterów bajek o Teletubisiach sprzed 20 lat) weszło w dorosłość i także w tych wyborach będzie głosowało. Dla nich polaryzacja wokół LGBT jest zamachem na podstawowe prawa człowieka – wiem, jak to brzmi, ale tak właśnie do formułują – i wielu z nich odstręczyć może od głosowania na Andrzeja Dudę. To pewnie chce wykorzystać sztab Trzaskowskiego, ale – zacytuję chętnie przywoływany przez POstkomunę wers z piosenki Czesława Niemena – „ludzi dobrej woli jest więcej”. Zatem więcej Polaków zagłosuje na Andrzeja Dudę dlatego, że pomysłom serwowanym przez ekipę Trzaskowskiego wyraźnie się przeciwstawia, niż pójdzie razem z Trzaskowskim maszerować pod gejowskim sztandarem. Warto jednak – gdyby ktoś znów z „Wyborczej” tu zajrzał i chciał cytować – podkreślić rzecz oczywistą, że zarówno Andrzej Duda, jak i obóz Zjednoczonej Prawicy powtarzają, iż tolerancja i szacunek dla odmienności jest konieczny, nie ma zaś zgody na afirmację homoseksualizmu. Jest to także oczywiste dla wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Znamienny jest tu – potraktujmy go jako głos ludu – wpis na Twitterze jednej z użytkowniczek: „Uważam, że małżeństwo to baba i facet. Homo powinni móc zakładać związki cywilne, żeby se kredyty brać, dziedziczyć itp., ale dzieci niet”. Trzaskowski na kilkanaście dni przed wyborami nie jest w stanie powiedzieć także w tej sprawie słowa prawdy – w zestawieniu z jego niedawnymi wypowiedziami jako kandydata na prezydenta Warszawy, a potem prezydenta stolicy podpisującego kartę LGBT w Warszawie, jest to kłamstwo szczególnie widoczne.
Ale jak wiemy, kłamią, jak oddychają, więc właściwie nie ma wypowiedzi Trzaskowskiego na jakikolwiek temat, która nie zawierałaby fałszu, manipulacji i hipokryzji. W ostatnich dniach kandydat POstkomuny usiłuje przedstawić się jako niemal wychowanek Lecha Kaczyńskiego, orędownik porozumienia z wyborcami PiS i dziedzic Solidarności. W tle kampanii prowadzonej sprawniej niż ta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej trzeba przyznać, że niektóre pomysły sztabu Trzaskowskiego w mediach społecznościowych wyglądają profesjonalnie – rozpościera się brunatny od kłamstw ocean hipokryzji. A zważywszy, że układ mediów postkomunistycznych i niemieckich gra już właściwie tylko na rzecz Rafała Trzaskowskiego, to jakaś część Polaków może znów zostać oszukana. Dlatego tak ważne jest przesłanie z listu Jarosława Kaczyńskiego do członków i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości o koniecznej wielkiej mobilizacji. Trzeba doprowadzić do zwycięstwa Andrzeja Dudy (walczymy o wygraną w pierwszej turze), przeciwstawić się kłamstwu, obronić dorobek ostatnich lat dobrych zmian i dokończyć realizację dwóch zasadniczych celów, jakie stawia sobie PiS. Budowę demokracji i praworządności opartych nie tylko na konstytucyjnych zapisach, lecz także na polityce społecznej realnie wspierającej rodziny i najsłabszych, a dającą rzeczywistą równość szans. Oraz zapewnienie bezpieczeństwa krajowi – zarówno tego militarnego, jak i gospodarczego oraz politycznego. „Mamy dziś stan alertu, który skończy się dopiero wtedy, gdy odniesiemy zwycięstwo” – te słowa Jarosława Kaczyńskiego to właśnie apel o maksymalną dziś mobilizację i wysiłek w przekonywaniu do głosowania na Andrzeja Dudę.