W genialnym skeczu Monty Pythona o tym tytule w celu zagnania mruczusia z powrotem pod władzę jego gospodarzy przybywa specjalna brygada, która ekscentrycznymi występami usiłuje zbić z pantałyku oporne zwierzątko. Trwa to długo, ale w końcu zdezorientowany kot z podwiniętym ogonem wraca do domu.
Przypomina to sytuację, z którą mamy obecnie do czynienia w kampanii wyborczej: zgraja wyszkolonych na sowieckich wzorcach magików używa wszelkich chwytów, by kompletnie zamącić w głowie wyborcy i skłonić go do działania wbrew własnemu interesowi. Ma więc głosować na tych, którzy odbiorą mu wszystko, co przyniosło pięć lat rządów Zjednoczonej Prawicy: wzmocnienie bezpieczeństwa państwa, ukrócenie totalnego złodziejstwa, sprawiedliwszy podział dochodów państwa. Czyżby „Latający cyrk Monty Pythona” wyklęty w swojej ojczyźnie przez religię politycznej poprawności zadomowił się nad Wisłą? Nie, to jego karykatura, oryginał śmieszył, ukazując absurdy konstrukcji społecznej, podróba służy wzbudzeniu niepewności i zamętu.