PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Kwestia honoru

„Poniosłam klęskę na wszystkich odcinkach swego życia” – te słowa wypowiedziała na krótko przed śmiercią 5 czerwca 1949 roku. Ale czy na pewno była to klęska? Może, szczególnie w dłuższej perspektywie, jednak zwycięstwo? To również kolejne pytania.

Jaka postawa wobec nowego okupanta Polski była właściwa: bezwzględny opór czy może jakaś forma ugody, porozumienia? Jak być wiernym ideałom? W końcu – czym jest honor? Jaką cenę trzeba zapłacić? Emilia Malessa – kapitan AK i żołnierz II konspiracji niepodległościowej, zapłaciła najwyższą. Aresztowana 31 października 1945 roku ujawniła przywódców WiN-u. Powód? Pułkownik Józef Goldberg-Różański, szef Departamentu Śledczego MBP, ręczył jej „oficerskim słowem honoru”, że żadna z ujawnionych osób nie zostanie aresztowana i osądzona: „Tylu już Polaków niepotrzebnie zginęło, trzeba z tym skończyć”. „Marcysia” uwierzyła, wychowana w świecie wartości, w którym słowo honoru coś znaczyło. Różański słowa nie dotrzymał, rozpoczynając aresztowania WiN-owców. W więzieniu zrozpaczona Malessa podjęła głodówkę. Jednak – wbrew utrzymującym się do dziś twierdzeniom – to nie ona wymyśliła ujawnienie WiN. Działała na wyraźny rozkaz swojego dowódcy, płk. Jana Rzepeckiego. Bo to Rzepecki ujawnił WiN już po 24 godzinach od uwięzienia na Rakowieckiej. W procesie sztabu głównego WiN dostała dwa lata więzienia. Potem Bierut całkowicie ją ułaskawił. „Mogła być natychmiast zwolniona, [ale] nie chciała opuścić więzienia” – wspominała współwięźniarka Ruta Czaplińska. „Wyszła wreszcie parę miesięcy potem i swoją walkę prowadziła już na wolności, wierząc, że będzie mogła więcej osiągnąć”. Protestowała, pomagała aresztowanym i ich rodzinom. W kwietniu 1949 roku podjęła głodówkę – przechodnie na ul. Rakowieckiej widzieli ją skuloną pod więziennym murem. Bezsilna, obarczona poczuciem winy, odrzucona przez część środowiska AK, które oskarżało ją o zdradę, popełniła samobójstwo. Rzepecki po wyjściu na wolność udzielał się w życiu publicznym, służył w LWP, pisał książki. Uratował głowę, ale czy honor?

 



Źródło: Gazeta Polska

Tadeusz Płużański