Od początku pandemii władze Rosji są oskarżane o ukrywanie prawdy o ilości ofiar koronawirusa. Statystyki zgonów z Sankt Petersburga, drugiego największego miasta w Rosji, zdają się potwierdzać te doniesienia.
Według oficjalnych statystyk w Rosji na COVID zachorowało już ponad 440 tysięcy osób a 5384 osoby zmarły. Niemal od początku pandemii pojawiają się jednak głosy – często ze strony lekarzy i personelu medycznego – że Kreml manipuluje statystykami aby ukryć prawdziwą skalę pandemii. Jakiś czas temu oskarżył ich o to nawet prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka.
Statystyki zgonów za maj opublikowane przez władze Sankt Petersburga zdają się to potwierdzać. Według oficjalnych danych na COVID-19 w maju zmarły w tym mieście 171 osoby. Liczba zgonów ogółem jest jednak większa o ponad półtora tysiąca od maja 2019. Wzrost zgonów o 32% w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku nie jest normalnym zjawiskiem i coraz więcej osób podejrzewa, że tak naprawdę są to ofiary COVID-19.
Na razie nie wiadomo ile z tych dodatkowych zgonów faktycznie zostało spowodowanych przez chińskiego koronawirusa. Brytyjski Guardian donosi, że zdaniem lekarzy i statystyków że może to być nawet 75% lub więcej. Oznacza to, że w samym maju w samym Sankt Petersburgu na COVID-19 zmarło około tysiąca osób więcej niż przyznały władze.
Nie tylko statystyki z Sankt Petersburga budzą wątpliwości. Wiele osób zwraca także uwagę na wyjątkowo niską śmiertelność koronawirusa w Rosji, która wynosi 1,2 proc. Dla porównania w porównywalnie mocno dotkniętym pandemią USA wynosiła ona 5,8 proc. a w Brazylii – 5,6 proc. We Włoszech na COVID-19 zmarło natomiast aż 14,4 proc. chorych a we Francji – 15,4 proc. Część ekspertów twierdzi jednak, że taka dysproporcja może wynikać z różnic w klasyfikowaniu tego, kto zmarł na COVID-19. W wypadku Rosji zgon na COVID-19 trafia do statystyk tylko po tym, gdy taką przyczynę śmierci stwierdzi patolog podczas sekcji zwłok, podczas gdy państwa Zachodu wpisują ją na podstawie testów i objawów.
Pod koniec maja podobne wątpliwości pojawiły się także w Dagestanie. Według oficjalnych danych od kwietnia do 20 maja na COVID-19 zmarło tam „zaledwie” 36 osób. Lokalni lekarze i aktywiści alarmowali, że zgonów było znacznie więcej.
„W niektórych miasteczkach codziennie umierało pięciu, siedmiu pacjentów...w niektórych umarło 20 czy 40 osób”
- mówił mediom Zjatdin Uwajsow, szef organizacji Monitor Pacjentów. W tym samym okresie ok. 600 osób zmarło na zapalenie płuc. Zdaniem wielu komentatorów były to ofiary COVID-19, ale nikt nie przeprowadził im sekcji zwłok ani testów na obecność koronawirusa.
Władze Rosji od początku ostro zaprzeczają jakoby miały ukrywać prawdę o rozmiarach pandemii. Państwowa agencja statystyczna wstrzymała jednak publikację statystyk śmiertelności za kwiecień tłumacząc się problemami z działaniem swoich lokalnych biur w związku z restrykcjami. Dane te będą opublikowane dopiero w połowie czerwca.
Przebieg pandemii w Rosji staje się coraz większym problemem dla Kremla. Wielu Rosjan nie jest bowiem z niego zadowolona, nie podoba im się również wpływ restrykcji na rosyjską gospodarkę. Na początku maja Centrum Lewada ogłosiło, że poparcie dla Putina spadło do najniższego poziomu od 20 lat.