“To, co dzieje się w Mediolanie, trochę przypomina bombę” - ocenił profesor Massimo Galli z tamtejszego szpitala Sacco. Dodał: „Wiele chorych osób było zamkniętych w domu. Mamy bardzo wysoką liczbę zakażonych, którzy teraz zaczynają krążyć po mieście”. To reakcja na zdjęcia z jednej z mediolańskich dzielnic, na których pokazano, jak Włosi tłumnie wyszli na ulicę, nie przestrzegając zasady dystansu społecznego.
Ordynator oddziału chorób zakaźnych tak skomentował sytuację w stolicy Lombardii, gdy w mediach opublikowano zdjęcia z dzielnicy Navigli. Nad mediolańskimi kanałami, w dzielnicy restauracji i życia rozrywkowego, już w pierwszych dniach złagodzenia restrykcji pojawiły się tłumy. Wiele osób nie ma maseczek i nie przestrzega nakazu zachowania odległości.
"Ma come è possibile che in Lombardia dopo due mesi e mezzo ci siano ancora 800 nuovi casi ogni giorno?!"
— ItsCloe🐍 (@ItsCloe_) May 7, 2020
Cosi:#navigli pic.twitter.com/0Xsi62CeYu
Galli powiedział dziennikom „La Repubblica” i „La Stampa”, że potrzeba więcej kontroli. Przyznał, że zastanawia się, dlaczego nie stosuje się błyskawicznych testów na obecność koronawirusa, które byłyby przydatne.
- W mieście nowe diagnozy w sprawie zakażeń dotyczą obywateli, którzy doczekali się wreszcie przeprowadzenia testów. To osoby zakażone od jakiegoś czasu, które pozostawały bez zdiagnozowania
- wyjaśnił profesor Galli.
Milano, folla ai Navigli all'ora dell'aperitivo.
— 𝓐𝓻𝓮𝓪𝟓𝟏™♨ #orasiateresponsabili (@Area51cinqueuno) May 7, 2020
E poche mascherine.
A soli quattro giorni dall'inizio della fase 2 i Navigli tornano a riempirsi.
Oggi 134 morti.
A questo punto,sta diventando la @Lombardia il vero problema della crisi economica Italiana,non più il #covid19 pic.twitter.com/TYP2siZ6K0
Specjalista chorób zakaźnych ostrzegł, że Lombardii grozi ponowne zamknięcie w razie ostrego nawrotu epidemii. Jego zdaniem podobne ryzyko dotyczy też pewnych rejonów Piemontu i Emilii- Romanii.
- Nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale przeżywamy wielki zbiorowy eksperyment. W światowej historii pandemii nie ma przypadku wyjścia z niej, gdy jeszcze trwa, tylko przy pomocy maseczek i dystansu społecznego
– zauważył prof. Galli. Z niepokojem odnotował, że rozpoczętą w poniedziałek fazę częściowego łagodzenia zakazów niektórzy zinterpretowali błędnie jako „wolność dla wszystkich”.
- To bardzo niebezpieczny sygnał
- zaznaczył dodając, że groźba nowych ognisk zakażeń nadal istnieje.
Questa era Milano [zona Navigli] oggi pomeriggio. Nel video girato da Repubblica, osserviamo questi clown che bevono birra, chiacchierano senza mascherina in quella che è la regione più colpita in assoluto. pic.twitter.com/DYTISh3oqT
— LeMetaMorizzate (@meta_moro) May 7, 2020
- Wirus może krążyć nierozpoznany, a jedyną barierą są maseczki i dystans. Nie wiadomo, jak długo będą potrzebne
- podsumował profesor Galli.