Pandemia koronawirusa to ogromne obciążenie dla wielu firm. W jednym z niemieckich ogrodów zoologicznych sytuacja jest tak ciężka, że jego pracownicy rozważają zabicie części zwierząt i nakarmienie nimi pozostałych.
Dyrektor zoo w północnoniemieckim Neumunster Verena Kaspari powiedziała agencji prasowej DPA, że jej ogród wpadł w ogromne kłopoty z powodu pandemii. Brak odwiedzających oznacza dla nich brak przychodów. Dodając do tego problemy z zaopatrzeniem, pracownikom zoo coraz trudniej jest karmić zgromadzone w nim zwierzęta – ok. 700 sztuk należących do ok. 100 różnych gatunków.
Dyrektor ujawniła, że przygotowują się na najgorsze. Bojąc się całkowitej zapaści, pracownicy przygotowali plan awaryjny. Ma polegać na usypianiu kolejnych zwierząt i używaniu ich zwłok jako karmy dla tych, które zostały przy życiu.
Jeżeli – i to jest najgorszy, najgorszy scenariusz – nie będę miała pieniędzy na zakup karmy albo jeśli zdarzy się, że nasze źródło nie będzie mogło jej dostarczyć z powodu nowych restrykcji, to zabiję swoje zwierzęta, aby nakarmić inne zwierzęta
- powiedziała agencji. Stwierdziła, że woli takie rozwiązanie od pozwolenia na to, by wszystkie zdechły z głodu.
Pracownicy nie ujawnili kolejności, w jakiej kolejności będą zabijać swoich podopiecznych. Dziennikarzom udało się ustalić jedynie, że jako ostatni zostanie zabity Vitus – ogromny, mierzący ponad 4 metry niedźwiedź polarny, duma zoo w Neumunster.