- Mówiąc cały czas, że "UE nie zdała egzaminu", to oczywiście prawda, bo nie zdała go w zakresie swoich kompetencji, ale to nie znaczy, że mamy wyciągać wniosek, że należy zwiększyć jej kompetencje. Nie. Mamy ją przebudować, inaczej o niej myśleć, bo w innym wypadku przyłączymy się do chóru, który za chwilę będzie mówił "niech UE decyduje np. o tym, jak rozdzielać respiratory w całej Europie". Przed tym chciałbym przestrzec - wyjaśnia w rozmowie z Niezalezna.pl eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, prof. Zdzisław Krasnodębski.
Prof. Zdzisław Krasnodębski zapytany przez Niezależna.pl o to, czy instytucje unijne zdały egzamin w obliczu pandemii koronawirusa, czy może jednak pandemia pokazała słabość UE, odpowiedział, że "instytucje UE oczywiście nie zdały egzaminu".
Np. taki ośrodek, agenda unijna, która nazywa się Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób, który ma wielomilionowy budżet, na pewno nie zdał egzaminu. Wiemy również, że pani przewodnicząca KE, Ursula von der Leyen, kiedy występowała pod koniec stycznia w Davos, ani słowa nie powiedziała na temat zagrożenia. Tak samo postąpił PE. Kompletnie instytucje unijne były nieprzygotowane na to, co się stanie, nie poświęcono temu najmniejszej uwagi, mimo że wiedziano, co się dzieje w Chinach. W jakimś sensie zlekceważyły to też rządy poszczególnych krajów, ale to już inna kwestia. Pod tym względem więc unijne instytucje nie zdały egzaminu i co więcej uważam, że powinno dokonać się jakiegoś obrachunku, jeśli chodzi o sprawność instytucji, priorytety. Okazało się, że wbrew przekonaniom, że można budować wspólnotę od góry, poprzez instytucje, okazało się, że to jest utopia
- wyjaśnił europoseł PiS.
Prof. Krasnodębski zapytał "czy to doświadczenie jest negatywne czy pozytywne"?
Ono jest realistyczne. W mówieniu, że "UE nie zdała egzaminu" istnieje jednak pewne niebezpieczeństwo. Już federaliści wyciągają z tego wniosek, aby wyposażyć ją w jeszcze więcej praw - pozbawmy praw państwa narodowe np. do kontroli swoich granic. Jest próba rozciągnięcia kompetencji na ochronę zdrowia, bo mówi się, że system zdrowia nie jest zapisany w traktatach, ale ochrona zdrowia tak. Za chwilę możemy mieć więc sytuację, jak w przypadku praworządności - co prawda państwa członkowskie same organizują swój system sprawiedliwości, no ale są wartości nadrzędne i w imieniu tych wartości nadrzędnych możemy interweniować
- mówił.
Eurodeputowany PiS podkreślił, że chciałby ostrzec przed takim myśleniem, bo ono pojawia się niestety u nas na prawicy.
Mówiąc cały czas, że "UE nie zdała egzaminu", to oczywiście prawda, bo nie zdała go w zakresie swoich kompetencji, ale to nie znaczy, że mamy wyciągać wniosek, że należy zwiększyć jej kompetencje. Nie. Mamy ją przebudować, inaczej o niej myśleć, bo w innym wypadku przyłączymy się do chóru, który za chwilę będzie mówił "niech UE decyduje np. o tym, jak rozdzielać respiratory w całej Europie". Przed tym chciałbym przestrzec
- zauważył.