Kiedy wreszcie go zobaczyli, i to w dodatku ma mszy św., okazało się, że, jak to ujęła Kamila Gasiuk-Pihowicz: „J. Kaczyński… daje zły przykład, chodząc do kościoła w czasie epidemii – wielu ludzi zapatrzonych w niego, jego zwolenników, stwierdzi: skoro prezes chodzi, to znaczy, że w kościołach zagrożenia nie ma”. Życie w czasach zarazy okazuje się dla opozycji ciężkie. Nudzi się, więc biadoli w trójnasób. Brakuje im płynów do dezynfekcji. Kiedy już są – to Orlen robi je za drogo i wykańcza pewnie konkurencję. Wicepremier Gliński stukał się niepoważnie łokciem na konferencji prasowej. Kiedy to samo robią dwa tygodnie później politycy we Francji, cisza. Trzeba robić wszystkim testy. Później już nie trzeba. Za 2 mld dla TVP można wyleczyć raka. No, może teraz już nie raka, ale ile respiratorów można by kupić. Prezydent jeździ po kraju, to robi sobie kampanię. No i prezes PiS, który nigdzie nie jeździ, to po prostu się… ukrywa.