Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Opozycja przehandluje suwerenność

W marzeniach totalnej opozycji Polska słaba, sterroryzowana przez nieprzychylną część urzędników unijnych, jawi się jako najkorzystniejsza z możliwych sytuacji.

Reakcja totalnej opozycji na wizytę prezydenta Francji jest wręcz symboliczna. Pokazuje bowiem, jak naprawdę określające się tą nazwą siły polityczne patrzą na Polskę.

Przyjazd Emmanuela Macrona nie jest w ich odczuciu elementem budowania pozycji naszego kraju na arenie międzynarodowej i zabiegania o realizację naszych interesów, lecz szansą na to, że ktoś z zagranicy na polskiej ziemi dokopie rządowi RP. W ich mniemaniu wszystko, co uderza w legalnie wybrane – po raz drugi – władze Rzeczypospolitej jest wartością pozytywną. To dlatego kandydatka Platformy starała się przed wizytą zachęcać francuskie władze do zaatakowania władz polskich, ogłaszając, że to one ponoszą wyłączną odpowiedzialność za fatalne relacje z Paryżem. Trudno co prawda od Małgorzaty Kidawy-Błońskiej wymagać świadomości wypowiedzi Macrona na temat Polski i Polaków na przestrzeni ostatnich lat, trudno także oczekiwać, iż będzie miała wiedzę na temat choćby dyskryminowania polskich firm przez urzędników znad Sekwany, ale wydaje się, że ktoś w PO o tym wie i mógł douczyć swoją kandydatkę. Jednak idę o zakład, że nie uczyniono tego nie z przeoczenia, lecz celowo – to po prostu nie miało i nie ma dla totalnej opozycji znaczenia. Ona bowiem patrzy na zagranicę jak na swą ostatnią nadzieję na odzyskanie władzy w Polsce. Dlatego nie ma zapewne takiej niegodziwości i niesprawiedliwości wobec Polski, której by mniej lub bardziej otwarcie nie poparła. Wyczekuje na ingerencje ze strony unijnych instytucji, większość z nich sama inspiruje, bo nie suwerenność RP jest dla niej wartością, lecz wygranie wyborów. Cena nie ma znaczenia. Jeśli ma nią być atak na nasz kraj, straszenie obywateli sankcjami, ograniczeniem funduszy czy karami, zgoda na faktyczne podporządkowanie polskich spraw decyzjom kilku brukselskich urzędników – totalni są gotowi ją zapłacić. Wizyta prezydenta Francji może być zatem dla nich zawodem, bo Macronowi zależało na interesach z Polską – bo to służy jego krajowi – a nie na politycznej zadymie. Czy w wystąpieniach polityków opozycji odnajdziemy choćby element merytorycznej oceny efektów rozmów z głową francuskiego państwa? Nie, jest tylko poczucie klęski, iż wizyta prezydenta Francji może dać PiS „argument Macrona”. Jak wytłumaczył Aleksander Smolar, źle się stało, bo brak wypowiedzi krytycznych wobec władz RP może przekonać część obywateli, iż Polska wcale nie jest izolowana i liczy się na świecie. Straszne, prawda? Totalna opozycja postrzega to niemal jak wizję zbliżającej się apokalipsy. Bo w jej marzeniach Polska słaba, sterroryzowana przez nieprzychylną część urzędników unijnych czy też po prostu polityków innych państw, którzy w rosnącej pozycji naszej ojczyzny na arenie międzynarodowej widzą zagrożenie dla interesów ich ojczyzn, jawi się jako najkorzystniejsza z możliwych sytuacji. Warto zapytać, dla kogo najkorzystniejsza, bo na pewno nie dla obywateli RP.

Jeśli ulegniemy presji zewnętrznej, jakże wyczekiwanej przez dzisiejszą opozycję, jeśli pozwolimy sobie odebrać jakąkolwiek część suwerenności, to trwale. Nie jest tak, jak próbują przekonać Polaków politycy błagalnie wznoszący ręce do KE o sankcje dla Polski, że gdy oni stworzą rząd, to wszyscy Polskę od razu pokochają, a Bruksela nieba będzie chciała nam przychylić. Jest dokładnie odwrotnie. Zmiana władzy w Polsce będzie oznaczała utrwalenie podrzędnej pozycji naszego kraju. Rząd dzisiejszej opozycji będzie w taki sposób musiał zapłacić rachunek za pomoc w dojściu do władzy. I ureguluje go zgodnie z oczekiwaniami wystawcy bez zmrużenia oka.

 



Źródło: Gazeta Polska

Katarzyna Gójska