A dlaczego by nie? Skoro prawie wszystko było faszyzmem i prawie wszyscy, to chyba czas najwyższy na demokrację razem ze zwolennikami demokracji. Nie jest to objaw mojej fascynacji Januszem Korwin-Mikke, to pozostawiam uczniom szkół podstawowych i średnich, ale jest to jedyna rozsądna konkluzja wynikająca z obserwacji zachowań „najgłupszej na świecie opozycji”.
Pisanie, że została przekroczona ostatnia granica zdrowego rozsądku, jest co najmniej naiwne, bo w chwili, gdy się to napisze, pęka następna granica. Dlatego histeria, jaka powstała po złożeniu protestów wyborczych przez PiS, przy jednoczesnym złożeniu protestów przez PO-KO i 60 różnych innych podmiotów, przestaje dziwić. Tyle idiotyzmów już widzieliśmy, tyle wyreżyserowanych pseudorewolucji i nieposłuszeństwa obywatelskiego w postaci pięciu dyżurnych zadymiarzy, że kolejna afera wydaje się codziennością. I to jest właśnie najbardziej niebezpieczne! Wygłupy „opozycji” byłyby śmieszne i godne politowania, gdyby nie degradowały życia publicznego, a mówiąc po ludzku – normalnego życia w normalnej demokracji. W tym bezczelnym szaleństwie i kreacji niestety jest metoda. Polacy non stop są dyscyplinowani i zmuszani do przyznawania racji tam, gdzie poza piramidalnym kretynizmem nie znajdziemy nic i przede wszystkim nie znajdziemy racji. Samo nasuwa się pytanie, jak sobie z tym radzić, bo w końcu naprawdę obudzimy się w rzeczywistości, która nakaże nam nazywanie czarnego białym albo wezmą się za nas sądy i zarechoczą podczas wydawania absurdalnych wyroków. Moja odpowiedź od kilku lat jest taka sama: z patologią się nie dyskutuje, patologię się tępi. Nie ma sensu z taką opozycją rozmawiać, ją zwyczajnie należy wytępić, oczywiście metodami demokratycznymi.