Jako obywatel Rzeczypospolitej chcę, by głowa mojego państwa przybywała na ważne spotkania nie jak turysta, a jak przedstawiciel silnego i ważnego kraju.
Skoro emocje związane z lotami marszałka Kuchcińskiego już opadły, warto bardziej chłodnym okiem spojrzeć na całą sprawę. Opozycja zapewne będzie jeszcze dociekać, ile kosztuje mieszkanie tej czy innej osoby w państwie – bo pokazywanie rzekomych luksusów tej władzy wydaje się jednym z głównych jej pomysłów na kampanię wyborczą. Temat łatwo mogą przetworzyć tabloidy, szczególnie gdy z niemieckiej centrali przyjdzie do pewnej redakcji list zawierający odpowiednie instrukcje. Bez wątpienia uregulowania dotyczące lotów najważniejszych osób w państwie były do tej pory nieprecyzyjne. Ale jak widać, nikomu to nie przeszkadzało – ani redakcjom, ani tym bardziej dzisiejszej opozycji, która rządząc dwie kadencje, nie miała z tą sprawą najmniejszego problemu. Warto jednak, układając na nowo choćby zasady lotów samolotami rządowymi czy być może za chwilę kwestię mieszkań służbowych, pamiętać, że najważniejsi urzędnicy to nie beneficjenci takich czy innych wygód, lecz przede wszystkim reprezentanci Rzeczypospolitej. Nas wszystkich. Ludzie władzy powinni być skromni i z pokorą korzystać z możliwości, które finansujemy naszymi podatkami, jednak my, obywatele, musimy pamiętać o tym, że łącząc wysokie funkcje z pewnymi przywilejami, budujemy prestiż naszego państwa. Doceniam, że choćby prezydent gotów jest latać liniami rejsowymi i nie ma z tym problemu, ale jako obywatel Rzeczypospolitej chcę, by głowa mojego państwa przybywała na ważne spotkania nie jak turysta, lecz jak przedstawiciel silnego i ważnego kraju. Polskę naprawdę stać na to, by druga, trzecia czy czwarta osoba w państwie mieszkały w miejscu, w którym mogą przyjąć zagranicznych gości. I to nie jest dla nich prezent, lecz narzędzie pracy – by mogli w pełni, także w nieformalny sposób, dbać o nasz interes. Nie dajmy się wkręcić w szał redukowania kosztów reprezentacyjnych naszego państwa. Być może z punktu widzenia niemieckiej centrali pewnej polskojęzycznej gazety akcja budowania niepoważnego wizerunkowo państwa polskiego jest korzystna, ale z punktu widzenia interesu obywateli RP jest dokładnie odwrotnie. Spójrzmy na koszty reprezentacyjne racjonalnie, a nie z perspektywy, którą chcą nam narzucić neofici taniości władzy.