PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Demokracja w praktyce

Sprawa rzekomej afery z lotami marszałka Marka Kuchcińskiego pokazała kolejny raz, że Prawo i Sprawiedliwość jako główną zasadę działania przyjęło pokorę wobec głosu Polaków.

Dwa tygodnie ataków na PiS, jakie zafundowały wokół lotów marszałka Sejmu opozycja i sprzyjające jej media, nie doprowadziły do odejścia Marka Kuchcińskiego – nie było złamania prawa, nie było naruszenia dotychczasowego obyczaju. Premierzy, prezydenci, marszałkowie mieli do dyspozycji samoloty rządowe i wiele razy towarzyszyli im członkowie rodzin czy nawet znajomi. Loty Donalda Tuska do Trójmiasta są tego najlepszym przykładem – udokumentowane publikowanymi w tabloidach zdjęciami całej rodziny w vipowskim saloniku na pokładzie rządowego samolotu. Były premier odbył 281 lotów do Gdańska – dojeżdżał w ten sposób do domu. Był też w wielu egzotycznych miejscach – bez wielkiego znaczenia dla spraw kraju, za to ku wielkiej radości małżonki, która szczerze o jednej z takich wypraw rządowych powiedziała: „podróż życia”. Dotyczyło to wyjazdu do Peru, regionu świata, którym pani Tusk zafascynowana jest od lat. Dziennikarze tropiący informacje, kto leciał z marszałkiem Kuchcińskim, sami taktownie milczą na temat zabierania przez VIP-ów na pokład samolotów przedstawicieli redakcji – całkowicie za darmo. Żadna redakcja nie ponosiła dotąd kosztów lotu swych dziennikarzy z prezydentem, premierem czy marszałkami Sejmu i Senatu – przyjmując filozofię myślenia narzuconą przez ostatnie dni, dziennikarze „wozili się” na koszt podatnika i powinni zwrócić pieniądze za to podróżowanie. Ale wszak tych dodatkowych kosztów w zasadzie nie ma, bo samolot i tak leci z premierem czy prezydentem – tak, w tym wypadku media pewnie znalazłyby takie wytłumaczenie. Trzeba to podkreślić raz jeszcze – marszałek Marek Kuchciński nie złamał prawa, nie było naruszenia dotychczasowych obyczajów. Ale stało się coś innego. Po latach nihilistycznych, zdemoralizowanych rządów PO-PSL, które państwo traktowały jak łup, zamieniały je w wielkie żerowisko, opinia publiczna jest na to szczególnie uczulona. Po prostu domaga się innych, znacznie wyższych standardów w życiu publicznym, ścisłej regulacji – to swoista reakcja na znoszenie przez lata reguł ujawnionych przy ośmiorniczkach w „Sowie i Przyjaciołach”. Gdy wysocy urzędnicy państwowi płacili publicznymi pieniędzmi za różne ekskluzywne dania, wina i cygara. Polacy wiedzą, że ekipa Prawa i Sprawiedliwości wprowadziła nowe zasady – i ich oczekują.  Mówi to zresztą zupełnie jasno od lat Jarosław Kaczyński – musimy od siebie wymagać więcej. Prawo i Sprawiedliwość dlatego wygrało wybory, że ludzie uwierzyli, iż to ekipa, która będzie służyć Polakom i będzie ich słuchać. A ponieważ – co wyszło jasno w ciągu ostatnich tygodni – opinia publiczna domaga się ścisłych regulacji w sprawie lotów, to rząd je przygotował. Znów praktyka działania demokracji, o jakiej nie było mowy w czasie rządów POstkomuny – rządzący liczą się z opinią publiczną i dostosowują regulacje do jej oczekiwań.  

Do pracy nad projektem ustawy regulującej loty najważniejszych osób w państwie zostali zaproszeni przewodniczący wszystkich klubów parlamentarnych, szefowie kancelarii prezydenta, Sejmu i Senatu, a także przedstawiciele Urzędu Lotnictwa Cywilnego i MON. Chodzi o to, by podjąć próbę ponadpartyjnego rozwiązania tych kwestii. 

Rząd proponuje wprowadzenie centralnego i jawnego rejestru lotów typu HEAD prowadzonych przez kancelarię premiera oraz wprowadzenie zakazu budzących ostatnio tak silne emocje przelotów dla członków rodzin oraz dla parlamentarzystów, którzy nie są w składzie oficjalnych delegacji. Projekt przewiduje także, że szef kancelarii premiera będzie odpowiadać za organizację lotów najważniejszych osób w państwie i że będzie miał prawo odmówić realizacji lotu. Chcemy, by dokument został uchwalony jeszcze w tej kadencji Sejmu. 

Przy tej okazji Polacy mogli znów oglądać popisy hipokryzji w wykonaniu posłów PO, którzy zaczęli głośno domagać się „moralności” i „przestrzegania zasad”. Oskarżali także – ci, którzy świadomie z kłamstwa uczynili metodę walki politycznej – polityków PiS o okłamywanie opinii publicznej. Był to spektakl budzący zażenowanie – złodziej krzyczy „łapaj złodzieja” – i Polacy to dobrze widzą. Wydaje się, że wyborcy oczekują dziś polityki na serio – demokracja ma działać tak, by ich zdanie było respektowane, by naprawdę decydowali o przebiegu spraw publicznych. I wiedzą, że Prawo i Sprawiedliwość to zapewnia. Dlatego – pozwolę sobie na prorokowanie – sondaże dla PiS nadal będą korzystne.

Publicyści będą pisać głupstwa o „teflonowym PiS”, że niby żadne afery z udziałem jego polityków nie obniżają notowań tej partii – a tu nie o żaden teflon chodzi. Tylko właśnie o to przekonanie – PiS wprowadził rzeczywiste reguły demokratyczne, a Polacy to widzą i doceniają.

 



Źródło: Gazeta Polska

Joanna Lichocka