Kabarety w Belwederze zamiast intelektualnych debat w Lucieniu. Otaczanie się ludźmi zasłużonymi dla PRL zamiast naukowcami. Budowanie państwa podległego Rosji zamiast budowania Polski wolnej i niepodległej – to zaledwie trzy ( ale jakże wymowne) przykłady porównujące prezydenturę Bronisława Komorowskiego i prezydenturę śp. prof. Lecha Kaczyńskiego.
„Stwierdzenie, że Lech Kaczyński był najlepszym prezydentem III RP, nie oddaje mu sprawiedliwości. Nie miał specjalnej konkurencji. Natomiast dopiero z perspektywy czasu widać, że jego niedokończona kadencja pozwoliła mu, pomimo skrajnie niesprzyjających okoliczności, dużo osiągnąć i daje podstawy, aby uznać go za, być może, najwybitniejszego męża stanu działającego w III RP” – pisał Bronisław Wildstein w „Gazecie Polskiej Codziennie”. Czy za kilka lat ktoś napisze o Bronisławie Komorowskim, że można go zaliczyć w poczet najwybitniejszych polskich mężów stanu? Jest to równie prawdopodobne, jak zaliczenie do tego grona Stefana Niesiołowskiego czy Janusza Palikota.
Bronisław Komorowski już w momencie przejmowania władzy jako p.o. prezydenta pokazał swoją „klasę” i niestety, z każdym dniem widać ją coraz bardziej. Zwłaszcza wówczas, gdy na Okęciu w asyście warty honorowej stały trumny z ciałami ofiar smoleńskiej tragedii: z jednej strony widzieliśmy naznaczone rozpaczą twarze ich bliskich, a z drugiej roześmianego Bronisława Komorowskiego.
Niezwykle symboliczne było zaproszenie przez Komorowskiego zaledwie kilka godzin po katastrofie 10 kwietnia 2010 r. Tadeusza Mazowieckiego, co natychmiast obwieściło internetowe wydanie „Gazety Wyborczej”. Obecność „naszego premiera”, nierozerwalnie związanego z „GW”, jasno pokazała, czym będzie się kierował Bronisław Komorowski jako prezydent, że ton jego prezydenturze będzie nadawał establishment III RP. Wystarczy popatrzeć na skład doradców Bronisława Komorowskiego, na prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego czy też Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Roi się tam od postaci robiących kariery w PRL-u, tajnych współpracowników cywilnych i wojskowych służb specjalnych Polski Ludowej, a jedną z czołowych postaci jest komunistyczny dyktator Wojciech Jaruzelski przyjmowany z najwyższymi honorami.
Dziś Lucień – kiedyś tętniący dyskusjami intelektualistów, gdzie ścierały się różne poglądy – stoi zamknięty na cztery spusty. Zamiast debat o Polsce, kształcie UE, mediów i patriotyzmie czas prezydentowi wypełniają występy kabaretów w Belwederze.
Średnio raz w miesiącu w rezydencji głowy państwa przy Trakcie Królewskim prezydentowa organizuje występy kabareciarzy i zespołów muzycznych. Do Belwederu są zapraszani tylko ci artyści, których poczucie humoru bawi także pierwszą parę. Nie może być mowy o żartach z prezydenta czy jego współpracowników – donosiły w ubiegłym roku tabloidy. Prywatne występy przed obliczem pierwszej pary dawali już Marian Opania czy Anna Maria Jopek.
Zapewne artyści i kabareciarze wiedzą, na jaki repertuar mogą sobie pozwolić w Belwederze, bo przecież wiadomo, czym grożą żarty z prezydenta. Przekonał się o tym Robert Frycz, twórca strony AntyKomor.pl, który niedawno usłyszał prokuratorskie zarzuty znieważania głowy państwa.
Śp. Lech Kaczyński był pierwszym prezydentem, który docenił ludzi walczących o wolną Polskę – za jego prezydentury został ustanowiony Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych, a członkowie podziemnej armii zostali uhonorowani najwyższymi odznaczeniami państwowymi.
Prezydent Bronisław Komorowski (z wykształcenia historyk) w dniu 70. rocznicy powstania Armii Krajowej zorganizował w Belwederze… walentynki.
Ważne rocznice były dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego okazją do podkreślania naszej państwowości i suwerenności. Odznaczał osoby, które często przez lata III RP żyły w zapomnieniu, opuszczone przez państwo i mainstreamowe media.
Prezydent Komorowski, płynąc z głównym nurtem, honoruje osoby, które są twórcami III RP. I zupełnie mu nie przeszkadza, gdy czołowy budowniczy pojawia się w niedbałym ubraniu i ogrodowych kapciach w Pałacu Prezydenckim na rocznicowych uroczystościach z okazji pierwszych wolnych wyborów w 1989 r.
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dorota Kania