Jednym z filarów sprawnie funkcjonującej demokracji jest uporządkowana scena polityczna, tzn. taka, której system partyjny wyraża w sposób adekwatny poglądy wyborców. Biorąc pod uwagę poglądy ideowo-aksjologiczno-obyczajowe i społeczno-gospodarcze, istnieją zasadniczo cztery grupy wyborców. Powinni oni być reprezentowani przez partię konserwatywno-prosocjalną, konserwatywno-liberalną oraz liberalno-prosocjalną i liberalno-liberalną.
Pierwsza partia, którą jest Prawo i Sprawiedliwość, powinna mieć 50–60 proc. poparcia, druga, którą chciała niegdyś być Platforma Obywatelska – ok. 20 proc., trzecia, którą w pewnym sensie jest Wiosna – ok. 10 proc., a czwarta, którą ma być w założeniu Nowoczesna – także ok. 10 proc. Sensowne krystalizowanie się sceny politycznej zakłóca od pewnego czasu PO, która z partii konserwatywno-liberalnej przekształca się – ulegając bezkrytycznie presji „Gazety Wyborczej” – w ugrupowanie bezideowe z odchyleniem liberalno-lewicowym. A stworzenie Koalicji Europejskiej, w istocie koktajlu politycznego, ten chaos pogłębia i powoduje dezorientację dużej grupy wyborców. Niestety, odtwarza się podział sprzed 30 lat na obóz niepodległościowy i jego przeciwników.