Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Bayern wyautowany z Ligi Mistrzów. Koniec marzeń Roberta Lewandowskiego

W rewanżowym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów spotkały się Bayern Monachium i Liverpool FC. W pierwszym spotkaniu bramek zabrakło - co tylko teoretycznie - dawało nieco więcej szans na awans gospodarzom.

Kieran Lynam [CC BY 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0)]

Początek spotkania pokazał, że obie drużyny nie planują rzucić się do szaleńczych ataków. Taktyka podyktowana była bezbramkowym wynikiem z pierwszego meczu. Bayern wiedział, że utrata gola będzie stawiać ich w trudnej sytuacji, więc ostrożnie rozgrywał piłkę i czekał na swoje okazje.

Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce w 11. minucie. Robert Lewandowski znalazł się przed bramką Liverpoolu, ale dobrze blokował go van Dijk. Polak upadł, a kibice głośno domagali się rzutu karnego, ale sędzia był - słusznie - niewzruszony.

Odpowiedzialna gra Bayernu, który nie ryzykował frontalnego ataku, sprawiła, że pierwszy godny odnotowania strzał przyjezdni oddali dopiero w 25. minucie. Uderzenie Roberto Firmino minimalnie minęło bramkę Neuera. Jednak to, co chwilę później zrobił bramkarz monachijczyków woła o pomstę do nieba. Zupełnie niepotrzebnie wybiegł na 16. metr, a że jego koledzy zachowywali się dość nieporadnie – to Liverpool wyszedł na prowadzenie - dzięki sprytowi Sadio Mane.

Na odpowiedź gospodarzy trzeba było czekać do 39. minuty. Dobre dośrodkowanie Gnabry'ego i Lewandowski już był gotowy by wpakować piłkę do bramki, ale uprzedził go Matip. Zrobił to jednak tak niefortunnie, że przy okazji zdobył gola samobójczego.

Jeszcze w końcówce pierwszej połowy wydawało się, że Polak dojdzie do dobrej sytuacji bramkowej. Gdy jednak był już sam przed bramkarzem sędzia odgwizdał spalonego.

Po wznowieniu gry po przerwie pokazał się niewidoczny wcześniej Salah. Egipcjanin uderzył potężnie zza pola karnego, a Neuer instynktownie i dość szczęśliwie odbił piłkę. Bayern, który do awansu potrzebował w tym momencie przynajmniej jednego gola, dalej grał dość rozważnie. Pomysłem Niemców było podawanie piłki do ustawionego wysoko Lewandowskiego, który jednak był dobrze pilnowany. Kiedy obrońcy Liverpoolu nie mogli sobie z nim poradzić, to bezpardonowo faulowali.

W 60. minucie Polak mógł jednak zdobyć gola - znów po dośrodkowaniu Gnabry'ego. Tym razem Liverpool miał sporo szczęścia. Chwilę później, po kolejnym faulu na Lewandowskim, Matip obejrzał wreszcie żółtą kartkę.

Nieoczekiwanie to Liverpool znowu wyszedł na prowadzenie. W 69. minucie Van Dijk wyskoczył świetnie do dośrodkowania z rzutu rożnego i Jurgen Klopp mógł się uśmiechać od ucha do ucha. W tym momencie szanse Bayernu na awans bardzo się zmniejszyły.

Tym bardziej, że w grze gospodarzy nie było widać wiary, a Anglicy po indywidualnej akcji Salaha chcieli ostatecznie rozstrzygnąć losy awansu. Do końca spotkania pozostawał już tylko kwadrans, a Bayern nie miał pomysłu, jak zmienić obraz meczu.

Ostateczny cios zadał Sadio Mane w 84 minucie. Kiedy zawodnik, który ma 175 cm wzrostu strzela bramkę głową, to nigdy nie świadczy dobrze o defensywie, a tak właśnie było w tej sytuacji.

Bayern Monachium żegna się z Ligą Mistrzów w dość bezbarwnym stylu. Robert Lewandowski marzenia o wygraniu tych rozgrywek musi odłożyć na przyszły rok. Być może jeżeli Niemcy wzmocnią zespół, tak jak zapowiadają, to o sukcesy będzie łatwiej.

Bayern Monachium – Liverpool 1:3 (Joel Matip 39' [sam.] - Sadio Mane 26', Virgil van Dijk 69', Sadio Mane 84')

Pierwszy mecz 0:0 - awans Liverpool

 

 



Źródło: niezależna.pl

#Bayern Monachium #Robert Lewandowski #FC Liverpool #Liga Mistrzów

Janusz Milewski