Zeznania głównych świadków złożone w sprawie rzekomej korupcji przy weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych jednoznacznie wskazują, że cała sprawa była w rzeczywistości prowokacją wymierzoną w Antoniego Macierewicza, przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej WSI, a także w samą komisję.
Koronnym dowodem na to są nagrania dokonywane przez płk. Leszka Tobiasza – głównego świadka oskarżenia, które zrobił już po wizycie u Bronisława Komorowskiego i w ABW. Wiele też wskazuje na to, że płk Tobiasz nagrał rozmowę zarówno z Bronisławem Komorowskim, jak i z szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem.
„Gazeta Polska” dotarła do złożonych w prokuraturze zeznań, m.in. płk. Leszka Tobiasza – jedynego świadka oskarżenia, płk. Mariana Cypla, szefa ABW Krzysztofa Bondaryka oraz Bronisława Komorowskiego, który był przesłuchiwany w czasie, kiedy pełnił funkcję marszałka sejmu.
Bronisław Komorowski zeznał w prokuraturze m.in., że płk Tobiasz żalił mu się i był zaniepokojony tym, iż „nie udzielono mu instrukcji, jak ma się zachowywać”. Kto miał ich udzielić pułkownikowi WSI i czego miały one dotyczyć – nie wiadomo, ponieważ płk Tobiasz nie żyje, a tylko część jego nagrań trafiła do ABW.
Sprawa dotyczy rzekomej korupcji, w której oskarżonymi są dziennikarz Wojciech Sumliński oraz Aleksander L., emerytowany pułkownik wojskowych służb specjalnych PRL, który dobrowolnie poddał się karze. Proces toczy się od roku 2010, a w ostatnim czasie zmarło dwóch świadków: płk Cypel oraz płk Tobiasz – najważniejszy i zarazem jedyny świadek oskarżenia. Co ciekawe, miał on być oskarżycielem posiłkowym w tym procesie, ale nie zgodził się na to sąd. Wojciech Sumliński chciał, by doszło do konfrontacji Bronisława Komorowskiego i płk. Tobiasza. Obserwatorem procesu jest były wicemarszałek senatu Zbigniew Romaszewski. Był on obecny w sądzie na wszystkich rozprawach, podczas których miał zeznawać płk Tobiasz, jednak świadek ten nigdy nie stawił się na wezwanie. Kolejny termin wyznaczono właśnie na 1 marca br.
> Śmierć świadków
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia, 21 grudnia 2011 r., zmarł Marian Cypel – były dyplomata i rezydent wywiadu PRL w Wiedniu. Jego pogrzeb odbył się 27 grudnia w Warszawie. To właśnie za pośrednictwem płk. Cypla Leszek Tobiasz starał się dotrzeć do kościelnych hierarchów – bp. Antoniego Dydycza i bp. Sławoja Leszka Głódzia. Ci z kolei mieli mu ułatwić kontakt z Antonim Macierewiczem – likwidatorem Wojskowych Służb Informacyjnych.
„(…) Nie miałem pełnego zaufania do L. Tobiasza. Przez okres naszej znajomości spotkaliśmy się może 10–15 razy, i to zawsze z jego inicjatywy. (…) Było tak, że kiedyś prosił mnie o umożliwienie mu kontaktu z biskupem Dydyczem i biskupem Głódziem, zgodziłem się spytać o to biskupów. Tak mu powiedziałem, jednak w sumie nie pytałem o to obu biskupów, a L. Tobiaszowi powiedziałem, że po rozmowie z biskupami nie widziałem możliwości zorganizowania spotkania z nimi” – zeznał w prokuraturze 13 lutego 2009 r. płk Cypel.
O znajomości z płk. Cyplem Leszek Tobiasz zeznawał w kontekście przyjęcia, które zostało zorganizowane przez płk. Cypla w okolicach Janowa Podlaskiego:
„(…) Ja tego gospodarza poznałem przez L. [drugiego oskarżonego – red.]. Nie chciałbym mieszać tego gospodarza w tę sprawę, bo nie ma z nią nic wspólnego, ale nazywa się Marian Cypel (…)” – zeznał płk Tobiasz, a prokurator nie zadał mu żadnych pytań dotyczących spotkania z biskupami.
Nigdy się już nie dowiemy, jak było w rzeczywistości, ponieważ płk Leszek Tobiasz zmarł w dziwnych okolicznościach tuż po północy 11 lutego na imprezie integracyjnej pracowników Mazowieckiej Wojewódzkiej Komendy OHP, na którą przyjechał autokarem razem z kilkudziesięcioma osobami.
Z oficjalnej wersji wynika, że ok. godz. 23.40 Tobiasz podczas tańca z partnerką nagle upadł, uderzył głową o parkiet i stracił przytomność. Wezwano pogotowie – lekarz stwierdził zgon, który nastąpił o godz. 0.10, a ponieważ okoliczności śmierci były dla niego niejasne, został powiadomiony prokurator, który zarządził sekcję zwłok. Dodatkowo wykryto ranę za uchem, a relacje świadków zdarzenia są rozbieżne.
> Koronne zeznania
Kluczową rolę w aferze marszałkowej odegrał poseł PO, późniejszy marszałek sejmu, a obecnie prezydent RP Bronisław Komorowski – wynika z dokumentów, do których dotarliśmy. To właśnie za jego przyczyną zaczęła się sprawa dotycząca rzekomej korupcji w Komisji Weryfikacyjnej. Miała ona polegać m.in. na oferowaniu Aneksu do Raportu z weryfikacji WSI.
Afera marszałkowa zaczęła się jesienią 2007 r. od wizyty płk. Leszka Tobiasza w gabinecie ówczesnego marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego. Żołnierza WSI skontaktowała z parlamentarzystą PO posłanka Platformy Jadwiga Zakrzewska, która dziś zasłania się niepamięcią.
Marszalek sejmu Bronisław Komorowski zeznał w prokuraturze 24 lipca 2008 r.:
„(...) Nie było dla mnie zaskoczeniem pojawienie się mojego nazwiska w aneksie. Wcześniej prasa sugerowała, że moja osoba ma być objęta treścią tego raportu. Ja wyraziłem wstępnie zainteresowanie jego propozycją (chodzi o Aleksandra L. – red.). Umówiliśmy się, że on odezwie się, gdy będzie na pewno miał możliwość dotarcia do tych dokumentów. Miał się wtedy do mnie odezwać poprzez telefon mojego biura. Jednak po kilku dniach pani Jadwiga Zakrzewska, poseł PO, przekazała mi, że chce się ze mną spotkać pułkownik z WSI, który jest jej sąsiadem. Spotkanie odbyło się w moim biurze poselskim. Rozmówcą okazał się nieznany mi wcześniej płk Leszek Tobiasz (…). Płk Tobiasz powiedział mi, że ma dowody na korupcyjną działalność Komisji Weryfikacyjnej (…). Tobiasz parokrotnie odwiedzał mnie w biurze. Próbował mi dalej opowiadać, był zaniepokojony, że nie udzielono mu instrukcji, jak ma się zachowywać. Ja wiedząc, że jest już prowadzone postępowanie, odsyłałem go do ABW (…)”.
Z protokołów przesłuchań świadków afery wyłania się obraz „polowania” na Komisję Weryfikacyjną i niespotykany pośpiech, z jakim to robiono. Zaledwie tydzień po tym, jak p.o. szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego został Krzysztof Bondaryk (16 listopada 2007 r.), zadzwonił do niego Paweł Graś.
„(…) Zaproponował spotkanie na terenie Sejmu w tym samym dniu. (...) Minister Graś poinformował mnie w skrócie, że istnieje potrzeba – prośba ze strony Marszałka Komorowskiego – abym się udał do jego biura poselskiego, ponieważ jest u niego w tym momencie ktoś, kto ma ważne informacje dla bezpieczeństwa kraju. Minister Graś powiedział, że jest to prawdopodobnie oficer, a sprawa dot. korupcji związanej z Komisją Weryfikacyjną. Minister Graś poinformował mnie, że Marszałek tam na mnie oczekuje i żebym tam się udał i osobiście podjął czynności służbowe. (…)” – czytamy w protokole przesłuchania Krzysztofa Bondaryka z 28 listopada 2008 r.
W dalszej części przesłuchania obecny szef ABW opisuje, że 23 listopada 2007 r. razem z nim do biura marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego pojechało trzech oficerów ABW, którzy – co ciekawe – nie weszli razem z Bondarykiem do środka, lecz czekali na zewnątrz. Bez świadków Komorowski poinformował Bondaryka, że jest u niego oficer, który ma dowody na korupcję w Komisji Weryfikacyjnej, oraz posiada informacje związane z bezpieczeństwem państwa. Komorowski przedstawił Bondarykowi Leszka Tobiasza, który opowiedział o rzekomej korupcji w Komisji Weryfikacyjnej i zgodził się złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
„(…) Uznałem, że biuro Marszałka Sejmu nie jest właściwym miejscem do przyjmowania zawiadomienia o przestępstwie, że właściwym miejscem będą pomieszczenia urzędowe ABW. Zaproponowałem Leszkowi Tobiaszowi, żeby się udał ze mną do siedziby ABW i tam złożył zawiadomienie i przekazał dowody (…)” – zeznał dalej Krzysztof Bondaryk, który osobiście zawiózł Tobiasza do siedziby Agencji, gdzie żołnierz WSI złożył zeznania.
Co ciekawe, z zeznania Komorowskiego wynika natomiast, że płk Tobiasz 3 grudnia (a więc już po wszczęciu śledztwa w sprawie rzekomej korupcji przy weryfikacji WSI) przyniósł mu dowody w postaci nagrań. Komorowski zeznał, że po wizycie Tobiasza zawiadomił ministra Grasia i ABW. Dlaczego Bronisław Komorowski skłamał podczas przesłuchania, twierdząc, że dopiero w grudniu zawiadomił Służby Specjalne, podczas gdy faktycznie, jak wynika z dokumentów, miało to miejsce w listopadzie? Na to pytanie na razie nie ma odpowiedzi.
Przesłuchiwany w prokuraturze 17 grudnia 2007 r. płk Leszek Tobiasz nie wspomniał ani słowem o swojej wizycie u Bronisława Komorowskiego, mówił natomiast o swoich nagraniach.
„(…) L. podczas rozmowy miał do mnie pretensje, że nie udzieliłem mu informacji o osobach i rzekomych sprawach, którymi rzekomo miało się zajmować biuro wewnętrzne SKW. Było to nawiązanie do rozmowy wcześniej z 20 listopada 2007 r., którą nagrałem (…)” – zeznał płk Tobiasz.
To właśnie wtedy płk Tobiasz i Aleksander L. rozmawiali o tym, jak Lecha Wałęsę przywiózł do stoczni na strajk szkolony w ZSRR admirał marynarki wojennej Romuald Waga, który zmarł w 2008 r.
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dorota Kania,Maciej Marosz