Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Co tam, panie, w kabarecie? Łódzkie podsumowanie tygodnia

Zwycięstwo prawomocnie skazanej Hanny Zdanowskiej w wyborach na prezydena Łodzi, dobry wynik kandydującego zza krat wójta, absurdalna sytuacja w Aleksandrowie Łódzkim - o najciekawszych "smaczkach" powyborczego tygodnia pisze w Dodatku Łódzkim "GPC" Marek Czachorowski.

Łódź
Łódź
flickr.com/Ministry of Foreign Affairs of the Republic of Poland/CC BY-ND 2.0; https://creativecommons.org/licenses/by-nd/2.0/

Jeszcze przez kilka dni nie będą milknąć echa kampanii wyborczej. Jak się okazuje, prawie każdy odniósł w niej sukces. PiS przejął sejmik wojewódzki, Obywatelscy radę miejską, a skazana Zdanowska obroniła Berlin, tfu, Łódź, chciałem powiedzieć. To chyba dobrze, tak... ekumenicznie.

Od zawsze się mówi, że najlepszą obroną jest atak. Chwycili się tego również obrońcy Zdanowskiej i nie mówią już nic o przepisach dotyczących możliwości sprawowania przez nią urzędu w związku z wyrokiem sądowym. Tym razem chcą odwołać wojewodę. I nawet postawili banery antyrządowe na sali obrad rady miejskiej. Szkoda, że się zupełnie nie przejęli wiszącymi tam wcześniej banerami protestujących mieszkańców.

Ciekawe są wyniki głosowań, w których wyborcy, można powiedzieć masowo, popierali osoby skazane, z zarzutami, a nawet przebywające podczas kampanii wyborczej w areszcie śledczym. Wójt gminy Daszyna, który od maja znajduje się tymczasowo za kratkami, otrzymał prawie 50 proc. głosów. Do reelekcji już w I turze zabrakło mu 28 głosów.

W gminie Dalików o wyniku wyborów zadecydował jeden jedyny głos. Rządzący tam od 20 lat wójt z PSL przegrał ze startującym z własnego komitetu kandydatem. 987 głosów, które otrzymał nowy wójt Radosław Arkusz, to 50,03 proc., dlatego, mimo 986 głosów dla kontrkandydata, II tury nie będzie. Na przestrogę dla wszystkich, którzy nie chodzą na wybory, uważając, że „mój głos nic nie znaczy”.

Do absurdalnej sytuacji doszło w Aleksandrowie Łódzkim. Jedynką w jednym z okręgów komitetu Lubię Aleksandrów został Jacek Lipiński, noszący to samo imię oraz nazwisko jak niezwykle popularny burmistrz. Nie przygotował żadnych ulotek, nie promował się. Mimo to otrzymał 503 głosy i wszedł do rady miejskiej.

Informacja o „drugim Jacku” krążyła po mieście już jakiś czas, nie było to tajemnicą. Ile osób się rzeczywiście pomyliło, nie wiadomo. Zaskakuje mnie jednak fakt, że mogłoby dojść do pomyłki i głosowania na zupełnie inną listę, na nazwisko umieszczone tuż pod nazwą innego komitetu. Jeżeli tutaj masowo doszło do pomyłek, to nie dziwi mnie, że komitet burmistrza dostał ponad 50 proc. głosów.

Jacek Lipiński od 503 głosów zamierzał zrezygnować z mandatu i przekazać go kolejnemu na liście – pomysłodawcy całego triku i założycielowi komitetu, który normalną drogą do rady się nie dostał. Po wypłynięciu sprawy nikt się nie chce przyznać do manipulacji wyborcami. To chcą brać mandaty, to rezygnować – normalny człowiek nie nadąży. I tylko burmistrz na pokaz walczy o moralność, uczciwość i sprawiedliwość. Na pokaz, bo przecież jego pierwszym pełnomocnikiem wyborczym był Grzegorz T., pracownik urzędu, który podłożył podsłuch poseł Hanajczyk, byłej partnerce burmistrza. Sodoma i Gomora.

Zakończyły się wybory i skończyły się informacje o „sukcesach” budowlanych, o kolejnych kilku metrach oddanych do użytku chodników. Pojawiły się za to wiadomości o przedłużeniu remontów, odległych terminach i utrudnieniach w ruchu. Co to jest? Ktoś przestawił wajchę?!

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie Dodatek Łódzki

#Łódź #Łódzkie podsumowanie tygodnia

Marek Czachorowski