„A kiedy przyślą tutaj wygrzebywać popioły po zielonych cmentarzach, może także i mnie wezmą i zaniosą do mojej ziemi... O takim teraz marzę powrocie!” – pisał Juliusz Słowacki. II RP spełniła jego marzenie, ze sprowadzenia prochów poety czyniąc narodowe święto. 10 kwietnia po raz pierwszy czeka nas też radość – na pl. Piłsudskiego, blisko Grobu Nieznanego Żołnierza, odsłonięty zostanie pomnik smoleński.
Jego częścią będzie już niedługo krzyż – ten wyszydzany z Krakowskiego Przedmieścia. Pan Bóg chciał, by Jerzy Kalina, najważniejszy artysta upamiętniający ks. Popiełuszkę, dziś upamiętnił Smoleńsk. Kiedyś przed jego rzeźbą – grobem ks. Jerzego, klękali Jan Paweł II, Benedykt XVI, Margaret Thatcher i George Bush. A teraz przed pomnik smoleński będą przychodzili wielcy tego marnego świata. Przegra bełkot armii trolli wyśmiewających wybitny projekt, metaforę losu polskich pokoleń. Wraca majestat Rzeczypospolitej. To triumf tych, którzy koczowali w namiocie przed Pałacem Prezydenckim i organizowali miesięcznice po miasteczkach. Zanim wywalczymy zwycięstwo najważniejsze, cieszmy się z tego, też ważnego. Dawno tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym.