Co było najważniejsze podczas Rady Programowej Platformy Obywatelskiej, która odbyła się w minioną sobotę? Przecież nie rytualne krytykowanie PiS u dosłownie za wszystko przez przemawiających. Przecież również nie epitety, jakimi obrzucał Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza polityczny denat Radek Sikorski w swoim żenującym wystąpieniu. Ani też entuzjazm zgromadzonych dla tej mowy nienawiści. Wreszcie przecież nie rewelacje programowe Grzegorza Schetyny. W końcu na nikim normalnym projekt wprowadzenia w Polsce euro naprawdę nie robi wrażenia ani tym bardziej nie wywołuje dreszczu emocji.
Najważniejsza moim zdaniem była sama obecność na sali obrad unijnej pani komisarz Elżbiety Bieńkowskiej. To był swoisty list od Donalda Tuska, którego z panią Bieńkowską łączą bardzo bliskie relacje. „Król Europy” wysłał ją do Polski, aby przestrzegła jego partyjnych kolegów przed jakimikolwiek próbami nielojalności i niedyskrecji dotyczącymi partyjnej przeszłości. Donald Tusk pilnuje swoich interesów, a wszelka nielojalność wobec niego będzie ukarana. A jak wiadomo, człowiek o „wilczym spojrzeniu” mścić się potrafi jak mało kto.