Stanem wojennym we Frasyniuka
Mamy w Polsce stan wojenny. Jest zupełnie tak, jak po 13 grudnia 1981 r. Ten stan wojenny wprowadził Jarosław Kaczyński” – twierdzi Władysław Frasyniuk, były opozycjonista, a dziś chyba najgłośniejsza ofiara „kaczystowskiej dyktatury”. Aż dziw bierze, że były szef uważanej za najmądrzejszą partię – Unii Wolności plecie takie androny.
Choć nie jest to najgłupsza wypowiedź Frasyniuka. Kiedyś stwierdził on również, że „Jarosław Kaczyński zdradził ludzi z Armii Krajowej, zdradził Solidarność i własnego brata”. Bo spadkobiercami AK ma być „Gazeta Wyborcza”, a Solidarności – KOD. Niedoszły obrońca Frasyniuka Lech Bolesławowicz Wałęsa (nie pomógł „represjonowanemu” Frasyniukowi, bo najwyraźniej wstał za późno, kiedy Frasyniuk opuścił już po przesłuchaniu gmach prokuratury) poszedł jeszcze dalej w porównaniu Dobrej Zmiany do komuny: „To są [PiS] uczniowie tamtej władzy. Na bazie tamtych pomysłów próbują być lepsi”. Czyli były prezydent uważa, że Jaruzelski przy Kaczyńskim to pikuś: „Tyle złego nawet komuniści nie zrobili, co oni dzisiaj robią Polsce”. Wałęsa dodał jeszcze: „Dzisiaj uważam ich za zdrajców, szkodników Polski, będą za to sądzeni”. Bo opozycja nie tylko krytykuje, ale chce wsadzać PiS, a przede wszystkim Kaczyńskiego, do więzienia. Absurd całej tej sytuacji jest tym większy, że ci sami ludzie przez całą III RP nie chcieli wsadzić do więzienia Jaruzelskiego. W ogóle prawdziwemu twórcy dyktatury (w przeciwieństwie do demokratycznie wybranego Kaczyńskiego) nie chcieli zrobić żadnej krzywdy. To Jaruzelskiego uważali za męża stanu, zbawcę ojczyzny, a nawet człowieka honoru.
Jednocześnie Frasyniuk, razem z innymi współczesnymi opozycjonistami: Schetyną i Petru, był przeciwny dezubekizacji. Wałęsa jako prezydent w 1992 r. zawetował odpowiednią ustawę (to samo zrobił w 1997 r. Kwaśniewski). A więc dla nich wszystkich komuna i jej funkcjonariusze są OK.
Wrogiem, którego trzeba odsunąć od władzy, skazać i internować, jest Jarosław Kaczyński.
Źródło:
