PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Świeczka Gersdorf i uchybienie godności sędziego

Przychodzi sędzia na transmitowane przez wszystkie telewizje w kraju spotkanie w sejmie. Nie byle jaki sędzia i nie byle jakie spotkanie. Sędzią jest prezes Sądu Najwyższego, a sejmowe spotkanie to posiedzenie komisji, która obraduje między innymi nad zmianami w sposobie prowadzenia postępowań dyscyplinarnych względem sędziów SN.

Pani Prezes zmiany się nie podobają, przychodzi więc i wali do zgromadzonych przed telewizorami Polaków między innymi, że „sędziowie Sądu Najwyższego nie chodzili z żadnymi świeczkami” i że ona „też nie”. Osłupiali widzowie masowo sprawdzają, czy nie ulegli jakiejś zbiorowej halucynacji. Pamiętają przecież Prezes Gersdorf przemawiającą przed Sądem Najwyższym w lipcu tego roku w trakcie manifestacji wspieranej przez partie polityczne. Kilka uderzeń w klawiaturę komputera i już wiedzą: halucynacji lub amnezji musiała ulec Prezes Gersdorf. Wrzucają więc do sieci dla odświeżenia zbiorowej pamięci jej zdjęcia ze świecą w dłoni po marszu w obronie Sądu Najwyższego. Dzień później Pani Prezes zasiada w radiowym studio i z tą samą pewnością w głosie, jaką miliony Polaków znają z sal sądowych, mówi, że nie skłamała i że pomiędzy wypowiedzianym przez nią publicznie zdaniem, iż nie maszerowała z żadną świeczką, a jej zdjęciem ze świeczką w dłoni w czasie przemówienia po marszu, nie ma sprzeczności. „Ciemno było, to wzięłam” – mówi z pretensją w głosie, kończąc we własnym mniemaniu sprawę. Sprawa jednak się nie kończy. Wręcz przeciwnie. Dopiero się zaczyna. Polskie przepisy oraz praktyka polityczna i prawna jasno zakazują sędziom angażowania się w działalność polityczną. Konstytucja mówi wprost o zakazie członkostwa w partiach politycznych, mówi też o zakazie „angażowania się w jakąkolwiek działalność publiczną, która nie daje się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów”. Nikt jednak tej kwestii nie podnosi. Nikt nie żąda od Sądu Najwyższego, aby ten sprawdził, czy występ w głównej roli na politycznej manifestacji jest naruszeniem konstytucyjnej zasady przez Panią Prezes, czy nie. Nikt nie zadaje pytania o to, czy decydując się na udział w manifestacji, a potem publiczne kłamiąc na ten temat podczas posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości, Pani Prezes dokonuje „uchybienia godności sędziego”. To pytania fundamentalne. Między innymi dlatego, że „uchybienie godności sędziego” to jedna z prawnych przesłanek do pociągnięcia sędziego SN do odpowiedzialności... przed sądem. Aby jednak tak się stało, działania podjąć musi Rzecznik Dyscyplinarny SN. Ten w dzisiejszym stanie rzeczy wybierany jest przez Kolegium SN, czyli przez podwładnych Pani Prezes Gersdorf. Jak do tej pory Rzecznik nie podjął żadnych działań. Gdyby jednak nawet je podjął – sprawę musiałby skierować do innej grupy podwładnych Pani Prezes Gersdorf, sprawy dyscyplinarne sędziów tego sądu rozstrzygają bowiem sądy dyscyplinarne składające się z... sędziów Sądu Najwyższego. Bezczynność podwładnych Pani Prezes może oburzać, ale nie może dziwić. Ma natomiast pewną niewątpliwą wartość. Pozwala bowiem jak na dłoni zobaczyć, dlaczego sędziowie najważniejszego sądu w Polsce oraz ich sejmowi koledzy z demonstracji ze świeczkami pod żadnym pozorem nie chcą się zgodzić na powołanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która mogłaby ich sądzić, a której członków nie wybieraliby oni sami.

 



Źródło:

#Małgorzata Gersdorf

Michał Rachoń