Przed Legią najważniejszy mecz tego lata - z Sheriffem Tiraspol zagra nie tylko o jesienne występy w Lidze Europy, lecz także o budżetowe być albo nie być. Wojskowi będą też mieli okazję pomścić polskie drużyny, które odpadły z pucharowych eliminacji już w poprzedniej rundzie. - Nie czujemy dodatkowej presji - zapewnia Jacek Magiera.
- W Legii presja towarzyszy nam każdego dnia. Tu każdy mecz trzeba wygrać, aby zadowolić kibiców, których interesują tylko sukcesy. Dobrze o tym wiemy i szykujemy się na 90 minut walki. Chcemy okazać się zespołem lepszym od Sheriffa i bardzo chcemy grać w fazie grupowej Ligi Europy. Nie po raz pierwszy gramy o stawkę, lecz jeśli pojawią się nerwy, będziemy starali się uspokoić piłkarzy, bo tylko dobre przygotowanie i luz pozwolą nam pokazać się w czwartek z najlepszej strony - stwierdził Magiera na konferencji prasowej zorganizowanej na stadionie Sheriffa.
Legia jechała do Mołdawii na raty. Najpierw samolotem do Kiszyniowa, skąd czekała ją autokarowa przeprawa do Tyraspolu, stolicy samozwańczej republiki Naddniestrza. Miasto wygląda tak, jakby świat zatrzymał się tam w latach 80. Nieliczni kibice Wojskowych wydawali się być zdziwieni faktem, że płatności elektroniczne są niemożliwe, a bankomaty akceptują jedynie miejscowe karty. Ostatecznie żeby zdobyć lokalną walutę musieli wypłacić ją po dokładnej kontroli w banku kontrolowanym - a jakże - przez szemrany koncern Sheriff, który w Naddniestrzu włada właściwie wszystkim. Sheriff posiada więc i klub piłkarski i sieć supermarketów, i banki, i telefonię komórkową czy stacje benzynowe.
- Doskonale wiemy, że wygrana lub remis powyżej 2:2 dadzą nam awans. Chcemy żeby nasza gra była perfekcyjnie przygotowana do tego, żeby strzelać gole. Musimy zdobyć co najmniej jedną bramkę więcej niż rywale. To będzie trudne, ale wykonalne i temu podporządkowujemy wszystko - powiedział Magiera.
Obecny na konferencji Arkadiusz Malarz podkreślał, że drużyna spokojnie podchodzi do czwartkowej rywalizacji. - Czujemy wagę spotkania, ale żadnej dodatkowej presji - patrząc na kolegów - nie widać - stwierdził. - Przed nami druga połowa meczu z Legią i my także zrobimy wszystko, aby awansować do fazy grupowej. Wierzę, że pomogą nam w tym kibice. W Warszawie atmosfera była taka, jakbyśmy grali w finale Ligi Mistrzów, oby tak samo było w Tyraspolu - skwitował obrońca Sheriffa Mateo Susić.