Odbiera on prawo startu w wyborach skazanym za rasizm, antysemityzm, negacjonizm, ksenofobię lub homofobię. W myśl ustawy np. nie mógłby już kandydować popularny prawicowy burmistrz miasta Béziers Robert Ménard. Wiosną został on skazany na 2 tys. euro grzywny za „nawoływanie do nienawiści i dyskryminacji”, bo publicznie stwierdził, że proporcjonalnie liczba muzułmanów w szkołach w Béziers jest zbyt duża, co uniemożliwia integrację muzułmańskich dzieci ze społeczeństwem francuskim. Biorąc pod uwagę lewicowy przechył francuskiego wymiaru sprawiedliwości, nowe prawo to potężna broń wymierzona w wolność słowa we Francji. I co na to komisarz Timmermans?