Nihilizm, resentyment, moralność panów i niewolników (lepszy i gorszy sort), ideał nadczłowieka (nowoczesny Europejczyk). To terminy, którymi bardzo chętnie operują komentatorzy życia politycznego od lewej do prawej strony sceny politycznej. W debacie publicznej w naszym kraju co pewien czas powracają terminy niemal wyjęte z filozofii Fryderyka Nietzschego lub do niej zbliżone.
Część z nich, jak znane z antyklerykalizmu Magdalena Środa i Agnieszka Holland, przeistacza się w obrończynie Kościoła i na łamach „Wyborczej” wieszczy, że „rządzą nami moralni nihiliści”. Wszystko w kontekście nieprzyjmowania uchodźców. W filozofa postanowił też się zabawić m.in. naczelny „Newsweeka” Tomasz Lis, który próbuje dowieść absurdalnej tezy, jakoby istotą natury obecnej władzy była właśnie postawa nihilistyczna. O nihilizmie poprzedniej władzy pisała też m.in. Joanna Lichocka, a Bronisław Wildstein wykazywał, że cała III RP była ufundowana na resentymencie elit wobec własnego narodu.
Filozofia Nietzschego w istocie adekwatnie określa sytuację w Polsce. Opisując współczesną mu moralność niewolników, której fundamentem są wartości altruizmu, łagodności, litości, współczucia, miłosierdzia, przeciwstawiał moralność panów, dla których liczą się męstwo, odwaga narzucania praw innym, bezwzględność. Tajemnicą poliszynela jest, kto w naszej przestrzeni publicznej uważa się za lepszych – klasę panów, a kogo uznaje za niewolników. Wbrew wyrwanemu z kontekstu zdaniu o gorszym sorcie, wypowiedzianemu przez Jarosława Kaczyńskiego, to nie on i nie jego formacja narzucają narrację o Polakach lepszych i gorszych. To establishment polityczny skupiony wokół opozycji totalnej i salonowych mediów koncentruje się na ataku, poniżaniu godności przeciwnika, przypinaniu mu etykietek homofoba, faszysty, komunisty itp.
W jednym z programów prof. Magdalena Środa opisywała politykę PiS-u, której źródłem są jej zdaniem resentyment, zawiść i zemsta. Tymczasem resentyment pasuje jak ulał do obozu związanego z poprzednią ekipą rządzącą i zaprzyjaźnionych z nią mediów, jak „GW”, „Newsweek”, TVN. Nietzsche określał resentyment jako swoisty stan psychiczny, w którym uraza łączy się z zemstą i nienawiścią.
Niemiecki filozof mechanizmu powstawania resentymentu upatrywał w ludziach o osobowości niewolniczej, którzy porównując się do „panów”, uświadamiają sobie swoją mizerną kondycję. Prowadziło go to do konkluzji, że wytworem resentymentu jest idea miłości chrześcijańskiej. Polskie elity zachorowały na nową formę resentymentu. Spora część establishmentu nie mogła się pogodzić z wyborczymi porażkami, co wytworzyło chęć odwetu. Odtąd zemsta stała się motorem twórczym niejednego publicysty, wielu tzw. ludzi kultury, którzy nie umieli zaakceptować, że ich wizja Polski i świata przegrała z kretesem i że to nie oni będą kształtowali rzeczywistość. Od razu po klęskach wyborczych ustawili się też na pozycji wyższej, z której mogą pouczać i moralizować. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby opozycyjne media ograniczyły się do rzetelnej, sensownej krytyki rządu. Nienawiść i pragnienie zemsty sprawiły, że zamiast krytyki staliśmy się świadkami kolejnych odsłon teatru absurdu: począwszy od krytyki rządu, którego jeszcze nie było, poprzez krytykę, a za chwilę aprobatę programu Rodzina 500+, żenujących skarg do instytucji europejskich, aż po niezrozumiałe wizje stanu wojennego i śmierci demokracji.
Współcześni niewolnicy to w oczach salonowych mędrców nie kto inny, jak wyborcy PiS-u, którzy dali się oszukać nowej władzy, sprzedali się ich socjalnym obietnicom, których moralność opiera się na wartościach etyki chrześcijańskiej.
Istotą moralności panów jest przekonanie o wyższości nad pisowcami i jednoczesne poczucie nieomylności. Jednym z ważniejszych wyróżników jest całkowita rozbieżność między wartościami deklarowanymi a naprawdę realizowanymi. W apelu dotyczącym kontrmiesięcznicy smoleńskiej Władysław Frasyniuk i Lech Wałęsa z powagą kreowali się na obrońców wartości chrześcijańskich, przywoływali też wartości, takie jak wolność, prawda, dobro, piękno, solidarność, sprawiedliwość, wolna i nowoczesna ojczyzna. A przecież na każdym kroku czynem i słowem zaprzeczają głoszonym wartościom. Wałęsa od kilku lat nie może zmierzyć się z prawdą o własnej przeszłości, Frasyniuk nie przybliża się doń opowieściami o panującym stanie wojennym. Nie mówiąc o wolności, której hołdują poprzez usilne próby sparaliżowania smoleńskich miesięcznic, czy dobru, którego mimo najszczerszych chęci trudno się w ich działaniu dopatrzyć.
Do istoty moralności „lepszej rasy” należy też jej wybiórczy charakter. Bogaty katalog wartości zarezerwowany jest dla uprzywilejowanych poprawnością polityczną grup społecznych. Doskonale wiadomo, że apele o miłość, szacunek, tolerancję, wolność, solidarność nie są adresowane do wszystkich Polaków, ale rozmaitych mniejszości. Znacznie trudniej zachować im podobne wartości wobec środowisk, których nie darzą sympatią, jak polityków prawicowych, części środowisk katolickich czy pro-life. Wtedy ich system wartości nagle zostaje zawieszony. Wreszcie trzeci fundament moralności dzisiejszych panów to dogmatyczne założenie, że zwolennicy tradycyjnych wartości (PiS, ich wyborcy, sympatycy) zawsze kierują się nikczemnymi intencjami. To pozwala im przyjąć wygodną pozycję krytyki wszystkiego, nawet jeśli wydaje się to sensowne i prowadzi do jakiegoś dobra. Za każdym wyborem, każdą próbą reformy dostrzegają diabła, dlatego krytyka musi być totalna, bo wszystko, co robi druga strona politycznego sporu, jest godne potępienia.
Punktem dojścia koncepcji moralności niemieckiego filozofa jest idea nadczłowieka. Nadczłowiek Nietzschego to silna i wybitna jednostka, która dąży do realizacji swoich celów, wypełnia swoją wolę bez skrępowania moralnymi nakazami. Dla nadczłowieka Bóg nie istnieje. Dominujące nurty dzisiejszej Europy Zachodniej proponują nam nową wersję nadczłowieka. Doskonale widać to na przykładzie dyskusji związanych z ochroną życia. Środowiska liberalne są swoistym wcieleniem nadczłowieka, którego największą podłość umie usprawiedliwić szlachetną ideą (prawa kobiet, wolność itp.). Nadczłowiekiem mogą być urzędnicy instytucji europejskich, sędziowie, którzy decydują o niewystarczająco wysokiej jakości życia, która daje człowiekowi władzę przerwania życia innego człowieka. Co uczynił Sąd Najwyższy w Wielkiej Brytanii, podejmując decyzję o pozbawieniu życia 10-miesięcznego Charliego, mimo że była szansa na jego leczenie, o co z ogromną determinacją zabiegali jego rodzice. Ideałem nowoczesnej Europy jest człowiek neutralny światopoglądowo, co oczywiście jest nie tylko językowym nonsensem. Jego neutralność ma polegać na pozbawieniu go zakorzenienia w wierze, on sam dla siebie ma być twórcą wartości. Rzekoma naturalność jest zakamuflowaną obroną systemu wartości lewackich, takich jak wolność, równość, miłość, tolerancja itp., wartości sprzecznych ze swoimi pierwotnymi znaczeniami.