Publikacja w „Faktach i Mitach” na temat Moniki Olejnik jest pokazem siły partii Janusza Palikota. Pokazuje ona, że skandaliści nie cofną się przed niczym, by pokazać, że są gotowi na wszystko i użyją posiadanej przez siebie „amunicji” w odpowiednim czasie.
Awantura zaczęła się od wypomnienia przez Monikę Olejnik związków pisma Romana Kotlińskiego, posła Ruchu Palikota Grzegorzem Piotrowskim, morderca księdza Jerzego Popiełuszki. W odpowiedzi na łamach „FiM” podano , że ojciec Moniki Olejnik był funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, nota bene rzecz powszechnie znaną. Informacja na ten temat znajduje się w katalogach IPN i wbrew temu, co twierdzi „Gazeta Wyborcza” jednoznacznie z niej wynika, ze Tadeusz Olejnik służył w SB.
Atak pisma Kotlińskiego na Monikę Olejnik pozornie wygląda na samotny wybryk posła Ruchu Palikota Romana Kotlińskiego, byłego duchownego katolickiego, redaktora naczelnego antyklerykalnego pisma „Fakty i Mity”. Jednak jego butne oświadczenie na stronie internetowej „FiM” jednoznacznie wskazuje, że nie było to samodzielne działanie i pokazuje niezwykle mocną pozycję Kotlińskiego, którego autoryzuje Janusz Palikot. Można to było zaobserwować w ostatnich dniach, gdy po raz kolejny wróciła sprawa związków Grzegorza Piotrowskiego, mordercy księdza Jerzego Popiełuszki z „Faktami i Mitami”.
Spokojne życie zabójcy księdza
Łódź – Bałuty, robotnicza dzielnica Łodzi. Na osiedlu, w którym mieszkania mają emerytowani wojskowi i milicjanci, przy ul. Organizacji Wolność i Niezawisłość mieszka także Grzegorz Piotrowski, który obecnie nazywa się Grzegorz Pietrzak. Jak na ironię, morderca księdza Jerzego swoje lokum ma przy ulicy noszącej nazwę powstałej po wojnie podziemnej organizacji walczącej z komunistami i UB, poprzednikiem Służby Bezpieczeństwa, w której służył Piotrowski. Symboliczne jest także to, ze do domu piotrowskiego można dojść ulicą Łagiewnicką, nazwaną od sanktuarium w Łagiewnikach.
Według nieoficjalnych informacji Grzegorz Piotrowski otrzymuje emeryturę z państwowych pieniędzy.
Zapytaliśmy Małgorzatę Woźniak, rzeczniczkę MSWiA , czy Grzegorz Piotrowski otrzymuje pieniądze z MSWiA.
- Taka osoba nie dostaje naszego uposażenia – mówi Małgorzata Woźniak.
Zapytana, czy resortową emeryturę Piotrowski pobiera pod zmienionym nazwiskiem, rzecznika MSWiA odsyła nas do …. „zainteresowanego”.
- O te informacje proszę zapytać osoby zainteresowanej, bo jest przecież ochrona prywatności i ustawa o danych osobowych – mówi.
Piotrowski zmienił się nie do poznania od czasu, gdy zasiadał na ławie oskarżonych podczas procesu o morderstwo na ks. Jerzym. Posiwiał, nosi zarost, a oczy chowa za ciemnymi okularami. By zmylić wścibskich, którzy chcieli by poznać o nim cała prawdę nie pobiera osobiście wynagrodzenia. Według „Rzeczpospolitej” pieniądze za teksty w „Faktach i Mitach” wpływają, co miesiąc na konto jego żony Janiny.
Redakcja „Faktów i Mitów” zaprzecza jakoby morderca ks. Popiełuszki dla niej pracował i grozi „Rzeczpospolitej” procesem. Naczelnym i współwłaścicielem tygodnika jest Roman Kotliński – poseł Ruchu Palikota. Biuro tej partii znajduje się w tym samym budynku, co redakcja „FiM’ podobnie jak anyklerykalna „Racja”, z którą jest kojarzony Piotrowski.
Dziennikarka kontra poseł
Morderca księdza Jerzego - były funkcjonariusz walczącego z Kościołem IV Departamentu MSW PRL od lat jest kojarzony z „Faktami i Mitami”. To właśnie Grzegorz Piotrowski podobno stał się zarzewiem konfliktu między Kotlińskim a Olejnik. Podobno, bowiem tak naprawdę nie wiadomo, o co w tym konflikcie chodzi i można się jedynie domyślać jego rzeczywistych przyczyn.
Przyczyną ataków posła Ruchu Palikota na dziennikarkę ma być jej wypowiedź z powyborczej audycji. Olejnik przypomniała w niej o zaproszeniu na promocję wchodzących na rynek prasowy „Faktów i Mitów” kapitana SB - Grzegorza Piotrowskiego, który w 1984 r. zamordował księdza Jerzego Popiełuszkę.
Na reakcję Kotlińskiego nie trzeba było długo czekać. W „FiM” ukazały się artykuły, w których Marek Szenborn zastępca naczelnego nazwał Olejnik „dziennikarską hieną w spódnicy, która potrafi zgnoić człowieka, nie widząc go nigdy na oczy”. Zapowiedział też , że w następnym numerze „napisze o jej zagadkowej karierze, którą zawdzięcza swojemu tatusiowi, wielce zasłużonemu dla PRL wysokiej rangi esbekowi”. W kolejnym artykule napisał: „co miał na myśli Lech Kaczyński - nieprzejednany tropiciel esbeków i konfidentów - nazywając Monikę Olejnik » Stokrotką>> ? (…) W przypadku Moniki Olejnik może nie byłoby tego błysku ani blichtru, ani kariery bez PRL-u, Służby Bezpieczeństwa i stanu wojennego”.
W obronie dziennikarki stanęła „Gazeta Wyborcza”, która napisała, że „Naprawdę ojciec Olejnik nie pracował w SB, lecz w formacji chroniącej placówki dyplomatyczne, należącej do struktur peerelowskiego MSW”.
Jest to nieprawda – z katalogów IPN oraz z posiadanych przez „Gazetę Polską” dokumentów jednoznacznie wynika, że ojciec dziennikarki – Tadeusz Olejnk był funkcjonariuszem SB. Owszem, pracując w batalionie Specjalnym zajmował się też „ochroną ambasad” , która polegała głównie na fotografowaniu oraz inwigilacji osób które tak wchodziły. Odszedł z SB w 1987 roku – jego odejście poprzedził raport w którym opisano, że zatrzymany za pospolite przestępstwa Henryk R. utrzymywał zażyłe kontakty z mjr Tadeuszem Olejnikiem.
Mimo nawoływań dziennikarzy „GW” i TVN do odcięcia się Janusza Palikota od Romana Kotlińskiego, nic takiego nie nastąpiło. Rzecznik partii Andrzej Rozenek, do niedawna zastępca tygodnika „Nie” przyznał wprawdzie że „kiedyś Kotliński mógł sobie wypisywać, co chce, mało kto to czytał, ale teraz jest posłem i to zobowiązuje do pewnej wstrzemięźliwości. Każde jego słowo obciąża nasz Ruch. Boję się, że będzie dla nas coraz większym problemem”, ale na tym się skończyło.
Kilka dni temu, na konferencji prasowej zorganizowanej już po publikacji „Rz” na temat Piotrowskiego i jego związkach „FiM” Janusz Palikot stanowczo stanął w obronie Romana Kotlińskiego.
Urban broni Olejnik
W sporze głos zabrał Jerzy Urban - główny ideolog partii Palikota. Na łamach swojego skandalizującego tygodnika wziął w obronę Olejnik. We władzach spółki wydającej „Nie” zasiada Hipolit Satrszak, były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, były zastępca prokuratura generalnego, który nadzorował m.in. śledztwo w sprawie zabójstwa księdza Jerzego. Na ławie oskarżonych nigdy nie zasiedli zleceniodawcy zabójstwa a jedynie bezpośredni wykonawcy mordu, w którym kluczowa rolę odegrał Grzegorz Piotrowski.
Wcześniej w „FiM” podały, że Monika Olejnik była w gronie dziennikarzy obsługujących konferencje prasowe Jerzego Urbana i zdarzało się, że zadawała pytania podsuwane przez rzecznika rządu. Warto przypomnieć, że konferencje Urbana były głównym narzędziem propagandowym rządu Jaruzelskiego.
Urban w swoim ostatnim felietonie wziął w obronę Olejnik i jednocześnie ostro zaatakował „FiM”. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać – na stronie internetowej Kotliński napisał: „Jest mi przykro, że Jerzy Urban zaprzecza dziś temu i ostro atakuje „FiM”. Kotliński wyjaśnił, że go to jednak nie dziwi znając powiązania Urbana z „Gazetą Wyborczą”, w której Olejnik ma stały felieton.
Ciekawe, że gdy w 2004 o Monice Olejnik w kontekście konferencji prasowych Jerzego Urbana pisał Tadeusz Zakrzewski, reżimowy dziennikarz „Dziennika Telewizyjnego” nikt publicznie temu nie zaprzeczył i nie pozwał autora do sądu za zniesławienie.
Niezaprzeczalnym faktem jest udział Moniki Olejnik w konferencjach rzecznika rządu Jerzego Urbana w końcu lat 80. Wprawdzie spora część archiwów publicznej telewizji z tych konferencji zaginęła, to jednak zachowały się materiały zagranicznych stacji, dla których przede wszystkim te konferencje były organizowane.
O tym, że konflikt jest powoli wygaszany świadczy fakt, że został zablokowana strona, na której znajduje się komentarz – odpowiedź Kotlińskiego na publikację Urbana.
Nikt w Ruchu Palikota nie mówi o usunięciu Kotlińskiego z partii – wręcz przeciwnie – szeregowi posłowie biorą go w obronę. W sejmowych kuluarach można usłyszeć, ze Janusz Palikot poprzez Romana Kotlińskiego i jego pismo pokazuje, że stać go na wszystko, ze ma wystarczająca ilość amunicji, by walczyć skutecznie z pozornie mocniejszym od siebie przeciwnikiem. Przykładem ma być awantura na linii Kotliński - Olejnik, która w rzeczywistości była demonstracją siły Palikota.
Cały tekst ukazał się w aktualnym wydaniu „Gazety Polskiej”
Źródło:
Maciej Marosz,Dorota Kania