Gdy kilka tygodni temu ostrzegałem, że to nie koniec problemów ze szwajcarskim frankiem i że poziom 3,60-3,70 jest bardzo realny, liczni analitycy bankowi w programach informacyjnych TVN CNBC, stacji biznesowej TVN24, twierdzili, że frank już wkrótce spadnie do poziomu niewiele ponad 3zł - pisze Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK.
To ta stacja telewizyjna, która podobno mówi „całą prawdę całą dobę”. Tak i też zadeklarowano 22.VII, że frank zejdzie do września poniżej 3 zł, bo ponoć pękła już bańka na euro. Niech no tylko skończy się serial grecki i przegłosują w senacie USA dalszą możliwość zadłużenia się wujka Sama, a będzie dobrze. Złoty poszybuje w górę, a frank ulegnie wyraźnemu osłabieniu – deklarowały kolejne dyżurne autorytety TVN-u. Również polski MF. J.V.Rostowski uległ bzdurnym mirażom i zaserwował nam kolejne bajki o tym jak to kolejne 109 mld euro pomocy dla Grecji i polska prezydencja w Unii uśmierzy ból polskich kredytobiorców we frankach.
Serial o zielonej wyspie odpornej na światowe zawirowania miał trwać nadal. I cóż zamknięto chwilowo grecki dramat, dogadano się w kongresie USA w sprawie kolejnych bilionów długu, cięć wydatków, a frank ani myśli słabnąć. Niczego sensownego, ani realnego nie zmienił wyborczy chwyt ze spredami. Frank spokojnie podąża na północ i 3,62 to nie jest jego ostatnie słowo, 4 zł jest coraz bliżej, horror must go on. Wystarczy by tracił tak jak dziś 10 groszy dziennie.
I to nie jest wina Amerykanów czy Szwajcarów. Ostrzegałem o zbliżającym się ataku spekulacyjnym, to pierwsze, ale nie ostatnie uderzenie. Polska utraciła kontrolę nad złotym, a 700 tysięcy klientów znad Wisły przez najbliższe 30-40 lat będzie rozpaczliwie poszukiwać franka. Dzień ulgi szybko nie nadejdzie. Chciałoby się rzec „Franku Ojczyzno Ty moja ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie kto wziął kredyt hipoteczny”.
Najwyższy czas przestać opowiadać brednie, że już za chwilę wszystko wróci do normy, a złoty urośnie w siłę. Na niewiele się zdadzą pomruki NBP o możliwości interwencji walutowej i apele o zachowanie spokoju czy silnych nerwów. Czas najwyższy zwołać okrągły stół ekspertów, a nie analityków bankowych uwikłanych w gigantyczne ekspozycje we franku ich rodzimych banków, by spróbować opracować plan ratunkowy. Wcześniej czy później musi dojść do wspólnych uzgodnień w trójkącie banki, rząd i NBP, zwłaszcza gdy 170 mld zł zobowiązań hipotecznych we frankach gwałtownie wzrośnie o kolejne 170 mld zł. Inaczej frankowy wulkan zatopi „zieloną wyspę”.
P.S. Autor nie ma kredytu we frankach , a firma którą reprezentuje takowych nie udzielała.
Janusz Szewczak, Główny Ekonomista SKOK
Źródło:
Janusz Szewczak