Pod rządami Donalda Tuska straciliśmy kontrolę nad złotym i staliśmy się zakładnikiem rynków kapitałowych oraz kapitału spekulacyjnego. Nasze coroczne potrzeby pożyczkowe brutto to 150 – 180 mld zł. Nic dziwnego, że jesteśmy prawdziwym eldorado dla gorącego spekulacyjnego pieniądza.
Unijne pieniądze wydajemy hojną ręką na interwencję walutową by o parę groszy wzmocnić złotego. W latach 2009 – 11 wydamy na to prawie 20 mld euro. To pieniądze wyrzucone w błoto! Po wyborach zapewne dowiemy się, że sytuacja jest dramatyczna i nie mogliśmy przewidzieć, że będzie aż tak zła...
A w związku z tym trzeba podnieść podatki, zlikwidować ulgi, cofnąć obniżenie składki rentowej, zabrać becikowe, obniżyć zasiłek pogrzebowy albo go w ogóle skasować, podnieść akcyzę i wprowadzić nową na węgiel itd.
Już dziś mamy do czynienia ze znacznymi podwyżkami cen, które rzutują na wzrost inflacji, co z kolei powoduje podnoszenie stóp procentowych, czyli drożejący pieniądz. Przekłada się to na drożejące koszty produkcji, a więc znowu podwyżki. W ten sposób koło się zamyka. Coraz bardziej popadamy w idiotyzm zajmowania się przez rządzących polityków rzeczami trzeciorzędnymi, np. dopalaczami, chuliganami na stadionach. A nie tym, że młodzi nie mają pracy i muszą emigrować, nawet na naukę zawodu do Niemiec, bo tam zapłacą im za to więcej niż za etat w Polsce. Politycy nie zajmują się też faktem, że mamy już w kraju 220 tys.grupę bezrobotnych z wyższym wykształceniem. Że maleją wpływy podatkowe do budżetu. Że cofamy się cywilizacyjnie, bo przez 20 lat nie potrafiliśmy zbudować podstawowej infrastruktury. Że tak naprawdę likwidujemy państwo polskie, likwidując szkoły (w ostatnich latach ok. 2,5 tys. placówek!), posterunki policji, linie kolejowe. Od 1 czerwca pociąg z Warszawy do Gdańska jedzie 7 – 10 godzin. Szybszy byłby chyba nawet kolarski Wyścig Pokoju...
W kraju, gdzie NFZ refunduje obywatelowi tylko jeden but ortopedyczny i jeden aparat słuchowy na ucho, postanowiono zorganizować piłkarskie Euro 2012 – które będzie nas kosztować ok. 85 mld zł. Jeśli uda się na turnieju zarobić niespełna miliard zł będzie super. A jeszcze lepiej, gdy dodatkowo uda się uniknąć mega - kompromitacji z niedokończonymi autostradami. Po Euro połowę wybudowanych stadionów najpewniej trzeba będzie zamknąć. Tak stało się m.in. w Portugalii. Przypomnijmy też, że Grecja postanowiła mieć Olimpiadę – zadłużając się ponad miarę. Polska idzie dziś absolutnie taką samą, grecką drogą. Za ministra Rostowskiego księgowe i statystyczne sztuczki to nasz chleb powszedni. Utraciliśmy kontrolę nad złotym i staliśmy się zakładnikiem rynków kapitałowych oraz kapitału spekulacyjnego. Nasze coroczne potrzeby pożyczkowe brutto to 150 – 180 mld zł. Nic więc dziwnego, że jesteśmy prawdziwym eldorado dla gorącego spekulacyjnego pieniądza. Napłynęło go tylko w ub. roku nad Wisłę 20 – 25 mld euro, ze względu na szybkie i bezpieczne zyski. Piramida i łańcuszek szczęścia pod nazwą silny polski złoty jest pompowany jak balon. Ciekawe kiedy pęknie z hukiem? Trzeba bardzo uważać, bo już dziś zagraniczni inwestorzy mają w swych portfelach blisko 140 mld zł. polskich obligacji i ponad 70 mld zł. obligacji polskich przedsiębiorstw.
Ta zabawa w ciuciubabkę z inwestorami zagranicznymi, gra w pokera znaczonymi kartami może się skończyć dokładnie tak jak w Grecji czy Irlandii, A pożar spod Akropolu bardzo szybko przenieść się nad Wisłę. W przyszłym roku potrzebna nam będzie pewnie nie tyle kroplówka dla ratowania polskich finansów publicznych, ale zastrzyk z adrenaliny w samo serce. Ale jak to zrobić, skoro polskie rezerwy dewizowe są mizerne – zaledwie 70 mld euro. Nic dziwnego ,że minister finansów już zapowiada iż będzie wymieniał nawet waluty uzyskane z pożyczek zagranicznych czy emisji zagranicznych papierów wartościowych. Absolutny obłęd!
Z kapitałem spekulacyjnym nikt nie wygrał. Tym bardziej, że rządy okazują się w tej walce zbyt słabe lub zbyt skorumpowane. Przekonała się o tym nawet bogata Szwajcaria wydając aż 21 mld franków czy Rosja wydając 200 mld dol. Nie kto inny jak bank Goldman Sachs pomagał ukrywać Grekom przez lata ich finansowe problemy, stosując wyrafinowane sztuczki finansowe ze słynnymi swapami, które i u nas od trzech lat są przebojem. Ten sam bank jest dziś obecny i bardzo aktywny w Polsce, nie tylko przy dużych prywatyzacjach, choć wcześniej spekulował na polskiej walucie.
Można jak widać zrobić nam przysłowiowe „kuku”, a i tak sprawcy nagroda nie ominie.
Źródło:
Janusz Szewczak