PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Lech Kaczyński, Donald Trump

Odkąd Gazprom zaczął być nazywany ministerstwem spraw zagranicznych Rosji, a były kanclerz Niemiec został szefem rady nadzorczej tego ministerstwa, tradycyjne niemiecko-rosyjskie kombo uzyskał

Odkąd Gazprom zaczął być nazywany ministerstwem spraw zagranicznych Rosji, a były kanclerz Niemiec został szefem rady nadzorczej tego ministerstwa, tradycyjne niemiecko-rosyjskie kombo uzyskało nowy wspólny mianownik.

Nie czarujmy się. Angela Merkel może mówić, że nie widzi zagrożeń wynikających z wizyty Trumpa w Polsce, jej przewodniczący Rady Europejskiej, mniejszy z Donaldów, może cieszyć się z braku „antyeuropejskich akcentów” w przemówieniu, ale fakty są jednak bezlitosne. Trump przyjechał do Europy, żeby zmienić układ sił obowiązujący na Starym Kontynencie. Niezależnie od tego, jak nazywa się prezydent USA – interes jedynego obecnie supermocarstwa względem Europy był i pozostaje taki sam: nie może powstać tu żadna siła, która rządzi samodzielnie. Niemcy od kilku lat są prawie w tej sytuacji. Prawie, ponieważ na mocy traktatów, które zakończyły II wojnę światową, w Niemczech stacjonują i stacjonować będą amerykańskie wojska. Dzisiaj Niemcy zdominowały Europę. Angela dzieli i rządzi za pomocą narzędzi gospodarczych oraz politycznych. W planie jest tworzenie europejskich sił zbrojnych, które mają dopełnić obrazu dominacji. W tych okolicznościach przyjeżdża do Europy Trump i mówi: będziemy tu sprzedawać skroplony gaz. Gdzie gaz, a gdzie twarda polityczna siła? Odkąd Gazprom zaczął być nazywany ministerstwem spraw zagranicznych Rosji, a były kanclerz Niemiec został szefem rady nadzorczej tego ministerstwa, tradycyjne niemiecko-rosyjskie kombo uzyskało nowy wspólny mianownik. Nie zmieniają tego symboliczne europejskie sankcje nałożone na Rosję po zajęciu przez Putina Krymu. Rosjanie pompują surowiec, który za pomocą sieci niemieckich rurociągów rozsyłany jest po całej Europie. Geopolityczny interes kwitnie i kwitłby dalej, gdyby nie konkurencyjny pomysł, który z mozołem budował śp. Lech Kaczyński i pod którym właśnie podpisał się prezydent USA. Najpotężniejszy polityk świata: Polska i Europa Środkowa z jej gazoportami i rurociągami w osi północ–południe stanowić mogą konkurencyjną ofertę. Niemcy rozprowadzają gaz rosyjski – Polska rozprowadzać ma gaz amerykański. Dodajmy – tańszy niż rosyjski. Ten plan to nie tylko biliony dolarów. To przede wszystkim potencjalna zmiana układu sił w Europie na niekorzyść Niemiec i Rosji. I to jest prawdziwy powód, dla którego interesy Trumpa z Polską tak bardzo nie podobają się Angeli, Władimirowi i ich brukselsko-warszawskim podwładnym.


 

 



Źródło: Gazeta Polska

#Donald Trump #Lech Kaczyński

Michał Rachoń