Szef MON odniósł się do informacji przekazanej dziś przez dr. Wacława Berczyńskiego, że niektóre materiały źródłowe, na których pracowała komisja Jerzego Millera, zostały zmanipulowane.
– wyjaśniał Antoni Macierewicz.Dowody związane są z niszczeniem fragmentów i nieprzekazaniem zapisów zawartych w tych fragmentach do prac komisji Millera i do opinii publicznej; fragmentów zapisu w skrzynce parametrów lotu. Zarówno w rosyjskiej skrzynce parametrów lotu, gdzie opuszczono ostatnie pięć sekund, jak i w tak zwanej polskiej skrzynce parametrów lotu, gdzie opuszczono trzy sekundy. Problem polega na tym, że w tych pięciu sekundach zawarta była bardzo istotna, kluczowa treść dla przebiegu tragedii smoleńskiej. Tam była zawarta informacja o awarii lewego silnika, tam była zawarta informacja o awarii generatora, który zasila w prąd cały samolot
Minister obrony narodowej był dopytywany przez Michała Rachonia, prowadzącego program „Minęła dwudziesta”, o to, czy w tym przypadku mamy do czynienia z niszczeniem dowodów.
– przypomniał.My, podkomisja, znaleźliśmy ten materiał właśnie w aktach, które pozostały po komisji pana Millera. W tym sensie zostało to przekazane, to zostało zachowane. Ten plik z tymi informacjami znajduje się w dyspozycji Komisji Badania Wypadków Lotniczych i podkomisji powołanej przez mnie w lutym bieżącego roku, jako spadek po komisji Jerzego Millera. W tym sensie było to przekazane. Za to w żaden sposób nie trafiło to do raportu, do opinii publicznej, no i do jakichkolwiek badań. Zgadzam się – to ma znamiona fałszowania materiału dowodowego. I dlatego – jak mnie poinformował pan przewodniczący Berczyński – zostało skierowane zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w tej sprawie
Minister mówił też o tym, co udało się ustalić podkomisji w kwestii manipulowania niektórymi zapisami.
– powiedział Antoni Macierewicz. Jak dodał, zrobiono tak, „twierdząc, że to lepiej oddaje rzeczywistość”.Ten fragment (…) dotyczy działań związanych z polskim z kolei rejestratorem, w którym zrezygnowano z ostatnich ponad trzech sekund i zastąpiono je trzema sekundami z materiału rosyjskiego
– podkreślił minister Antoni Macierewicz. Potwierdził też, że na owym zlepku dwóch elementów zbudowano później tzw. raport Millera, który został przedstawiony jako wyjaśnienie przebiegu zdarzenia.Moim zdaniem, mamy do czynienia z fałszowaniem materiału dowodowego. Żaden normalny uczony nie uzna takiego zabiegu za zabieg dozwolony i pozwalający odzwierciedlić rzeczywistość. To jest zupełnie oczywiste
– powiedział szef MON.Na tak ukształtowanym zapisie oparto główne konkluzje raportu pana ministra Jerzego Millera
- stwierdził Antoni Macierewicz. Pytany, czy będzie zawiadomienie do prokuratury w sprawie Tuska, dał do zrozumienia, iż to możliwe.- Donald Tusk zarówno w wymiarze prawnym, jak i moralnym czy politycznym, wziął na siebie odpowiedzialność za wszystkie działania związane z badaniem tragedii smoleńskiej
Minister mówił też o prezentacji pokazanej przez podkomisję. Wynikało z niej, że kilkadziesiąt metrów przed brzozą, o którą miał się rozbić rządowy tupolew, leżał fragment lewego skrzydła. – To jest dowód dla mnie najważniejszy z ostatniego półrocza. Bo przesądza o tym, że na pewno brzoza nie miała nic wspólnego z tą tragedią. Samolot rozpoczął rozpad mniej więcej co najmniej 60 metrów, a zapewne ponad sto metrów przed brzozą – podkreślił Antoni Macierewicz. – Tragedia zaczęła się dużo wcześniej, w powietrzu bez udziału jakichkolwiek naturalnych przeszkód, bo tam nie ma takich – dodał szef MON.
Stwierdził też, że „Donald Tusk, zarówno w wymiarze prawnym, jak i moralnym czy politycznym, wziął na siebie odpowiedzialność za wszystkie działania związane z badaniem tragedii smoleńskiej”.