W Kole rządzi Stanisław Maciaszek, samorządowiec Prawa i Sprawiedliwości. Opozycja postanowiła go odwołać i zorganizowała referendum. Odbyło się w niedzielę 22 maja, ale mieszkańcy najwyraźniej są zadowoleni z działań burmistrza, bo nie poszli do urn. Frekwencja była tak mizerna (2408 oddanych głosów na 18 345 uprawnionych osób), że referendum unieważniono. Co innego jednak elektryzuje mieszkańców Koła.
Skandal wybuchł w niedzielę 15 maja, gdy powiatowy radny Sebastian Szczesiak (jeden z animatorów referendum) zamieścił na portalu społecznościowym drastyczne zdjęcie. Z podbitymi oczami, siniakami na twarzy.
„W nocy z soboty na niedzielę koło domu zaatakowało mnie trzech zamaskowanych napastników. Mimo obrony zostałem dotkliwie pobity, czego ślady nosi moja twarz, głowa i plecy. Napastnicy postanowili, cytuję: „wybić mi referendum z głowy” – napisał.
Opowieść szokująca, ale szybko pojawiły się wątpliwości. Szczesiak nie tylko nie wezwał policji zaraz po ataku, ale nawet gdy następnego dnia poszedł na komendę, nie złożył formalnego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. – Jak to określił, chciał jedynie przekazać informację o pobiciu. Oczywiście, mając wiedzę o takim zdarzeniu, zajęliśmy się sprawą z urzędu – wyjaśnia „Codziennej” sierż. sztab. Krzysztof Jóźwiak z Komendy Powiatowej Policji w Kole. Dotychczas przesłuchano (rozmawialiśmy w środę – red.) kilka osób, także Szczesiaka, ale brakuje naocznych świadków. Nie udało się ustalić, kim byli napastnicy.
Jedno nie budzi wątpliwości – radny został pobity.
– Nie ma możliwości, aby sam zadał sobie takie obrażenia – zapewnił nas Lechosław Perz, szef Prokuratury Rejonowej w Kole, która nadzoruje śledztwo. Szczesiak stanowczo zareagował, gdy nasz reporter w mejlu z pytaniami użył zwrotu „rzekomego pobicia”. „[...] obdukcja lekarska jak i wypis z pogotowia w Kole jasno wskazują na to, iż ślady na mojej twarzy i plecach powstały wskutek pobicia” – napisał w odpowiedzi.
Ale czy prawdziwe są okoliczności zdarzenia? Zwłaszcza polityczne motywy działania sprawców? Szczesiak znowu zaprotestował: „Nigdy nie twierdziłem, że sprawcy działali z pobudek politycznych, kto twierdzi, że tak mówiłem, najzwyklej w świecie kłamie. Przekazałem informację policji i mediom, iż w trakcie pobicia padły słowa »wybijemy Ci to referendum z głowy« i jest to zgodne z prawdą”.
„Czy mówił Pan prawdę?” – zapytał reporter „Codziennej”. Odpowiedź: „Zebrane dowody podczas dochodzenia jasno wskazują i potwierdzają moją wersję”.
Tutaj radny Szczesiak chyba nieco nadinterpretuje fakty. Rozmawialiśmy z policją i prokuraturą. Śledczy nie są tak jednoznaczni w ocenie dotychczas zebranego materiału. Nadal weryfikowana jest wersja Szczesiaka.
Dlaczego radny nie powiadomił natychmiast policji? „Faktu pobicia nie zgłosiłem od razu z prostej przyczyny, byłem obolały i zszokowany. Atak nastąpił około godziny 3.00 w nocy, a na policji zjawiłem się około 8.00 rano” – twierdzi. Hm, pięć godzin po zdarzeniu?
Nas zaskoczyło jeszcze coś innego... – Sądzę, że sprawa zakończy się do końca czerwca, może nawet wcześniej – stwierdził prokurator Perz. Taka deklaracja, choć nie są jeszcze znane nazwiska sprawców, daje do myślenia.
PS. Nie udało się nam skontaktować z burmistrzem Koła.