W Warszawie pokaz filmów, koncerty i uroczysty przemarsz. W malutkim Ostrówku uroczystości przed pomnikiem ofiar tamtejszego obozu NKWD, w Raciborzu – msza św., w Miliczu – Apel Poległych. To tylko przykłady. W organizację uroczystości poświęconych bohaterom podziemia antykomunistycznego zaangażowały się tysiące ludzi, często młodych, w całym kraju. Udział w nich weźmie wielokrotnie więcej osób. W samym Krakowie w ramach obchodów na konferencję poświęconą mjr. Józefowi Kurasiowi „Ogniowi” przyszło tylu gości, że część musiała słuchać prelekcji, stojąc na korytarzu, mimo że spotkanie ze Zbigniewem Paliwodą „Jurem”, żołnierzem VI kompanii ZP „Błyskawica”, odbyło się w obszernej Sali Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– W wolnej Polsce nie doczekaliśmy się od władz państwowych żadnego oficjalnego uhonorowania za akcję rozbicia więzienia – mówi „Codziennej” „Jur”, ostatni żyjący uczestnik akcji rozbicia ubeckiego więzienia św. Michała w Krakowie. Partyzant był wyraźnie podbudowany, widząc setki młodych ludzi, którzy przysłuchiwali się jego opowieści o walce z instalatorami systemu komunistycznego, a także o osobistych relacjach z „Królem Podhala”, jak nazywany był „Ogień”.
– Bardzo się cieszę, że skala obchodów jest z roku na rok coraz większa – przyznaje w rozmowie z „Codzienną” prof. Krzysztof Szwagrzyk, historyk prowadzący prace ekshumacyjne w kwaterze „Ł” na warszawskich Powązkach. – To oznacza tylko tyle, że to stosunkowo niedawno uchwalone święto zostało natychmiast zaakceptowane przez społeczeństwo. To cieszy – dodaje.
Czytaj cały artykuł w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie"
