- W MON i wszystkich podległych mu jednostkach przeprowadzany jest audyt mający na celu sprawdzenie, czy w ubiegłych latach były przestrzegane zasady demokracji i prawa – poinformował „Gazetę Polską Codziennie” minister Antoni Macierewicz.
CZYTAJ WIĘCEJ: MON bada sprawę inwigilacji opozycji za rządów PO
To pokłosie publikacji Doroty Kani, która na łamach "Gazety Polskiej" ujawniła, że: „Co najmniej kilkanaście śledztw prowadzonych w ostatnich siedmiu latach umożliwiło inwigilację polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz współpracujących z tą partią ekspertów. A także dziennikarzy opozycyjnych mediów, m.in. z »Gazety Polskiej«, »wSieci«, »Do Rzeczy« i »Naszego Dziennika«”
Politycy PiS nie mają wątpliwości, że procederem powinna zająć się prokuratura. Eurodeputowany Ryszard Czarnecki stwierdził: "To są niebywałe informacje, to jest właśnie prawdziwy zamach na demokrację, inwigilowanie opozycji jest rzeczą haniebną".
CZYTAJ WIĘCEJ:Inwigilacja dziennikarzy i polityków? „Kodeks karny powinien być zastosowany”
O skandal został zapytany również poseł Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna, który chce wyautować Ewę Kopacz i zostać numerem 1 w partii. Jak można było się spodziewać, wszystkiemu zaprzeczył.
– Mogę absolutnie w stu procentach powiedzieć z pełnym przekonaniem: nie było żadnej inwigilacji opozycji za czasów rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jeżeli ktoś dzisiaj tak mówi, to albo jest niespełna rozumu, albo powinien za te słowa odpowiedzieć przed sądem – deklarował.
Schetyna jeszcze stwierdził, że „nie ma żadnych dowodów”. Tutaj akurat może mieć rację. Pamiętamy informacje o tym jak niszczarki dokumentów (po przegranych wyborach) pracowały pełną parą.