W ubiegłym tygodniu informowaliśmy, że jest pierwsze weto Andrzeja Dudy.
"Prezydent nie podpisał ustawy o uzgodnieniu płci. Ustawa – przegłosowana przez PO i lewicę – miała uprościć procedurę zmiany płci wpisanej m.in. w akt urodzenia, jeśli nie odpowiada ona płci odczuwanej przez daną osobę" - podawaliśmy.
Pojawiło się pytanie, czy posłowie jeszcze w obecnej kadencji zdążą zająć się wetem prezydenta, bo zostało tylko jedno posiedzenie Sejmu (zaczynające się w czwartek).
I politykom PO zaczęło się spieszyć. "Dokumenty dotyczące prezydenckiego weta wobec ustawy o uzgadnianiu płci trafiły w poniedziałek rano do Sejmu" - podało TVN24. Chwilę później głos zabrała marszałek Kidawa-Błońska.
- To oznacza, że posłowie będą mogli zająć się nim podczas ostatniego posiedzenia przed wyborami. Głosowanie prawdopodobnie w piątek - poinformowała.
Taki pospiech irytuje nawet koalicjanta, bo wicepremier Janusz Piechociński (PSL) przyznał, że są ważniejsze niż "ustawy o uzgadnianiu płci". Platforma woli jednak igrzyska.
Reklama