W Rejonie Debalcewa - w północnej strefie działań wojennych - od trzech dni toczą się najcięższe walki. Debalcewo to miasteczko pomiędzy Donieckiem a Ługańskiem. Terroryści już od 17 stycznia ściągali większe siły w stronę „przyczółka debalcewskiego”, który kontrolują siły Ukraińskie. To strategiczne miasto, gdzie przecinają się drogi z północy na południe oraz ze wschodu na zachód. Wysunięte siły ukraińskie są tutaj zagrożone atakiem z trzech stron: od południa, wschodu i zachodu.
Wojsko ukraińskie utrzymuje swoje pozycje. Bronią się tam 54. Brygada i batalion Kijów-2. Pozycje ich są ostrzeliwane przez terrorystów z różnych lokalizacji, z miejscowości Kamienka, Gorskoje, Riedkodub, Sanżarowka, Troickoje, Czernuchino. Sztab antyterrorystyczny mówi o odpieraniu ataków, jednak sami żołnierze przyznają, że pod naciskiem piechoty i czołgów muszą się powoli wycofywać.
Mogą być to działania mające na celu odwrócenie uwagi od głównego celu: zamknięcia wojska ukraińskiego w kotle.

W sobotnim ostrzale zamieszkiwanego przez cywilów osiedla w Mariupolu zginęło w sumie około trzydziestu osób, a około stu zostało rannych. Wśród ofiar są kobiety i dzieci.
- W konflikcie na Ukrainie zginęło już 6 tysięcy osób. Stracili życie, ponieważ Rosjanie postanowili oderwać Donbas od Ukrainy. Z kolei we Francji zginęło kilkanaście osób i cała Europa była oburzona - powiedział na antenie TVP Info Tomasz Maciejczak, wolontariusz fundacji Otwarty Dialog. Współczucie dla Francji – tak, a Ukrainie już nie?
Maciejczak przebywał w rejonie walk na Ukrainie. Widział na własne oczy walki o lotnisko w Doniecku. Będąc naocznym świadkiem wydarzeń, jednocześnie potwierdza relacje świadków, którzy mówią o regularnej wojnie. Tam właśnie trafiają wolontariusze fundacji Otwarty Dialog.
- Gdziekolwiek przychodzą Rosjanie, przynoszą ze sobą śmierć, zniszczenia, biedę, głód, przemoc i korupcję – mówił wcześniej Tomasz Maciejczak w odpowiedzi na groźby terrorystów z Donbasu, kierowane wobec Polski. CZYTAJ WIĘCEJ
Aktualna sytuacja na froncie
