Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

NASZ NEWS: Konflikt górnicy-rząd to plan Kopacz? „Będzie chciała pokazać silną rękę”

W czterech kopalniach Kompanii Węglowej nadal protestuje ponad 1500 górników.

Autor: rz, mg

W czterech kopalniach Kompanii Węglowej nadal protestuje ponad 1500 górników. W najbliższym czasie odbyć się mają kolejne protesty, tymczasem pojawiły się informacje, że do strajkujących nie wpuszczono księży i zakazano organizacji nabożeństw. Spór na linii górnicy-rząd coraz bardziej się zaostrza.  W rozmowie z portalem niezalezna.pl jeden ze związkowców przyznaje, że w lokalnych strukturach PO mówi się, iż konflikt jest elementem planu Ewy Kopacz. - Premier Kopacz wybrała sobie grupę robotników fizycznych dobrze zarabiających na Śląsku i będzie chciała pokazać, że ma silną rękę. Będzie chciała to wygrać, żeby polepszyć sobie notowania – twierdzi nasz rozmówca.
 
Z najnowszych informacji podawanych przez „Dziennik Zachodni” wynika, że pod ziemią protest prowadzi 1239 górników, natomiast na powierzchni strajkuje 317 osób. W mediach pojawiły się informacje, że do protestujących nie wpuszczono kapłanów i zakazano organizacji nabożeństw. Informacje te dementuje jednak rzecznik Kompanii Węglowej Tomasz Głogowski.

Z ustaleń portalu niezalezna.pl wynika, że w niedzielę 11 stycznia o godz. 10.00 przed bramą  KWK Sośnica-Makoszowy w Gliwicach odbędzie się pikieta, w solidarności ze strajkującymi 700 metrów pod ziemią, górnikami. Podobne protesty mają się również odbyć m.in. w Rudzie Śląskiej. Popierają je członkowie Klubów Gazety Polskiej.

Portal niezalezna.pl dotarł do doradcy „Solidarności” na Śląsku, który również zaangażowany jest w protesty. W rozmowie z naszym reporterem przedstawia on dramatyczny obraz polskiego górnictwa.

- Ludzie przypomnieli sobie sytuacje, kiedy to były zwolnienia masowe za czasów rządów Buzka. Wtedy była bijatyka. Bardzo dużo ludzi chciało odchodzić z górnictwa, bo nie widziało przyszłości w tym sektorze. Poza tym kuszono ich dość dużymi odprawami, rzędu 40-50 tys. zł. Ci ludzie odeszli. Ja osobiście znam parę osób, które zaraz po tym, jeszcze tej nocy kiedy odeszły, zostały z tych pieniędzy okradzione. Po wielu latach sytuacja jest taka, że ci ludzie są nadal bezrobotni. Do dziś nigdzie nie znaleźli zatrudnienia – mówi nasz rozmówca.

Wyjaśnia również, jak w rzeczywistości wygląda praca górnika i obala pojawiające się w mediach głównego nurtu informacje o wysokich dochodach osób pracujących w kopalniach.

- Górnik, jeśli nie jest to górnik-spawacz, czy górnik-ślusarz, tylko prosty górnik dołowy, jest to człowiek, który umie tylko ciężko pracować. Nie ma innego fachu. Takiemu górnikowi wydaje się, że za jego ciężką pracę należy mu się 3-4 tys. zł – tłumaczy doradca „Solidarności” ds. górnictwa zwracając uwagę, że wielu, po odejściu z kopalni, dziwi się iż np. w budowlance nie mogą zarobić taki pieniędzy bez kwalifikacji.

W rozmowie z portalem niezalezna.pl związkowiec podkreśla też, że bardzo często kuszenie górników wysokimi odprawami i doprowadzanie do ich zwolnienia z pracy było powodem patologicznych sytuacji w ich rodzinach.

- To przede wszystkim żony górników nie godzą się, by mężczyźni wzięli te odprawy i odeszli, bo później pojawiają się problemy. Nie wszyscy potrafią sobie poradzić z tą sytuacją. Jeden z moich kolegów chodzi po śmietnikach i zbiera puszki po piwie. Jeśli górnicy odejdą z kopalni, to jest ich koniec – przyznaje nasz rozmówca z Rudy Ślaskiej.

Z każdą chwilą rośnie również gniew górników w związku z postawą rządu.

- Związki są oburzone postawą rządu, który stwierdził, że ze związkami zawodowymi nie będzie rozmawiał. Przecież to są reprezentanci załogi. Górnik nie zawsze umie się dobrze wypowiedzieć, nie zawsze zna wszystkie zagadnienia. A rząd chce w rozmowach pominąć całkowicie związki zawodowe i rozmawiać z przedstawicielami załogi. Zapytałem górników, czy chcą jechać na jakiś marsz do Warszawy. Oni mówią: „my nie damy gwarancji, że tam się krew nie poleje”. Determinacja tych ludzi jest gigantyczna – dodaje nasz rozmówca.

Co ciekawe, ujawnia nam również informacje, które udało mu się uzyskać w kołach doradczych Platformy Obywatelskiej na Śląsku. Okazuje się, że w lokalnych strukturach partii mówi się, iż konflikt górników z rządem jest sterowany przez premier Kopacz.

- W Platformie Obywatelskiej mówi się, że to może być tzw. ustawka, czyli że pani premier Kopacz wybrała sobie grupę robotników fizycznych dobrze zarabiających na Śląsku i będzie chciała pokazać, że ma silną rękę. Będzie chciała to wygrać, żeby polepszyć sobie notowania (...) Z punktu wizerunkowego może być to absolutna katastrofa dla Ewy Kopacz. Jeśli premier to przegra, to mogą być wcześniejsze wybory. Jak się ten strajk rozleje na całą Polskę, bo kolejarze też już czekają – podkreśla nasz rozmówca.

Jak już informowaliśmy na łamach portalu niezalezna.pl protest górników ma związek z rządowymi planami likwidacji czterech kopalń kopalń - Bobrek-Centrum, Sośnica-Makoszowy, Brzeszcze i Pokój.  Związkowcy przekonują, że są otwarci na rozmowy o programie naprawczym Kompanii Węglowej, ale pod warunkiem wycofania się rządu z ogłoszonych deklaracji. – Rząd na to nie odpowiada – przyznaje Jarosław Grzesik, szef górniczej Solidarności. W tej sytuacji, jak informuje „Gazeta Polska Codziennie” akcja protestacyjna zostanie w poniedziałek rozszerzona na cały region śląsko-dąbrowski. Popiera ją Solidarność, OPZZ, Forum Związków Zawodowych, Sierpień ’80 i związek Kontra.  

Wiceprzewodniczący górniczej Solidarności oraz szef związku w kopalni Brzeszcze Stanisław Kłysz mówi, że górnicy nie wyjadą na powierzchnię, dopóki nie otrzymają zapewnienia, że kopalnia będzie funkcjonowała.

Autor: rz, mg

Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska Codziennie,Dziennik Zachodni