- Sprawa nie jest jeszcze wyjaśniona – powiedziała „Codziennej” po posiedzeniu komisji Mazurek. – To, o czym mówili Seremet i Wojtunik, dotyczyło przede wszystkim kwestii związanych z ustawianiem przetargów. Byłam wręcz w szoku, kiedy dowiedzieliśmy się, jak wiele instytucji zamieszanych było w te działania – stwierdziła parlamentarzystka. I tłumaczyła, że w związku z ilością materiału udzielanie informacji przeciągnie się na następne posiedzenie komisji. – Oczywiście nie rezygnujemy z wniosku o udostępnienie tych informacji w trybie jawnym na posiedzeniu Sejmu – dodała Mazurek.
– Widać, że PO usiłowała dziś zakończyć sprawę infoafery, jednak bezskutecznie. Przyjęto mój wniosek o kolejne spotkanie z Seremetem i Wojtunikiem. Uważamy, że takie spotkanie jest potrzebne, ponieważ wyszły na jaw nowe okoliczności w sprawie. Postulowałem także, by na następnym posiedzeniu pojawili się przedstawiciele Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i policji. O tym, czy tak się stanie, zadecyduje przewodnicząca Elżbieta Radziszewska z PO – dodał poseł PiS‑u Marek Opioła.
Powstaje jednak pytanie, jak funkcjonować będzie komisja, skoro jej nowym doradcą został zgłoszony przez Twój Ruch płk Krzysztof Polkowski, w przeszłości szef Centrum Bezpieczeństwa Teleinformacyjnego Wojskowych Służb Informacyjnych. – Polkowski był szkolony w Moskwie. Można odnieść wrażenie, że WSI wraca do Sejmu – komentuje Mazurek.
Przypomnijmy, że infoafera dotyczy korupcji przy informatyzacji urzędów centralnych. Wśród zatrzymanych w związku ze sprawą znajdują się przedstawiciele firm informatycznych i osoby, które pełniły funkcje publiczne, m.in. były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Witold D. Przypomnijmy, że ministrem spraw wewnętrznych i administracji w latach 2007–2009 był ówczesny wiceprzewodniczący PO Grzegorz Schetyna.
Do tej pory zarzuty postawiono 27 osobom. Wczoraj radio RMF FM podało, że obecnie CBA w tej sprawie sprawdza korespondencję między polskimi urzędnikami a koncernami informatycznymi. Działania w USA to efekt współpracy Polaków z FBI. Wynikają one z faktu, że ślad po wszelkiej korespondencji pracowników gigantów komputerowych zostaje wyłącznie na serwerach znajdujących się na terenie USA.