"Muszę przyznać, że z całego tego zgiełku jedynie PiS podało zbliżoną ilość podpisów, jakie uzbierało, ba nawet zaniżając ich liczbę. Deklarowali 48 tys., w rzeczywistości organizatorzy doliczyli się 49 tys. podpisów, jakie dostarczyły warszawskie struktury PiS" - napisał Gierej na swoim blogu.
Inne partie znacznie mniej przyłożyły się do realizacji jak najbardziej słusznej idei referendum ws. odwołania skompromitowanej prezydent Warszawy.
Po PiS-ie najwięcej podpisów zebrało niespodziewanie Stronnictwo Demokratyczne, które nie ma nawet swojej reprezentacji w parlamencie. Wynik SD to 7 tys. podpisów.
Silny w Warszawie Ruch Palikota, który przed kamerami TV bardzo głośno mówił o swoim wkładzie w referendum, zebrał zaledwie... 1,5 tys. podpisów, czyli 3 proc. całej ich liczby. Mariusz Gierej przypomina, że działacze Ruchu Poparcia Palikota deklarowali w mediach, iż złożyli 7 tys. podpisów - jak widać, mijali się z prawdą... Podobną liczbę podpisów zebrał Ruch Republikański byłego posła PiS Przemysława Wiplera: 1,4 tys.
Kompromitacją zakończył się udział w zbieraniu podpisów partii Solidarna Polska. Ugrupowanie Zbigniewa Ziobry zebrało... 350 podpisów. Jeszcze gorszy wynik odnotował Kongres Nowej Prawicy - 100 podpisów. Polska Jest Najważniejsza - żadnego.
Dodajmy, że najwięcej osób - 170 tysięcy - przekonała do wniosku o referendum Warszawska Wspólnota Samorządowa przy wsparciu różnych mniejszych organizacji. Mariusz Gierej podsumowuje na blogu: "Okazuje się, że w Warszawie oprócz WWS-u i PiS dość skuteczne struktury spośród opozycji ma jeszcze jedynie Stronnictwo Demokratyczne. Cała reszta w postaci RPP, RR, SP, KNP, PJN wisi na klamce w mediach i ich siła polega tylko na tym, że zajmują czas antenowy i dużo krzyczą".