Jak donoszą media, w księgarniach w Moskwie zaczęły pojawiać się w sprzedaży mapy, na których w skład terytorium Rosji włączone zostały okupowane tymczasowo tereny na Ukrainie, a także miasta, które nie są nawet pod kontrolą wojsk rosyjskich, takie jak Zaporoże czy Chersoń.
Portal RBK podaje, że moskiewskie sieci księgarń otrzymały mapy Rosji, które uwzględniają jako rosyjskie okupowane przez wojsko terytoria Ukrainy w obwodzie donieckim, ługańskim, zaporoskim i chersońskim.
"Wydawnictwo Atlas Print opublikowało kilka map ściennych Rosji, Eurazji i Świata, a także atlas świata, który pokazuje terytoria, które weszły w skład kraju 4 października"
- podaje rbc.ru. Druku podobnych map podjęły się również inne wydawnictwa, jednak są to na razie niewielkie nakłady. Część wstrzymuje się z większym nakładem, tłumacząc to oczekiwaniem na konkretne ustalenia administracyjne wobec tych terenów.
Rosja uznaje okupowane terytoria Ukrainy za własne na mocy nieuznawanych przez opinię międzynarodową referendów.
Moskiewskie księgarnie otrzymały mapy, na których obwody doniecki, ługański, zaporoski i chersoński na Ukrainie są „włączone” do Rosji, donosi rosyjski serwis RBC. Mapy uwzględniają jako rosyjskie również miasta, które nie zostały zdobyte przez armię rosyjską (Chersoń, Zaporoże). pic.twitter.com/lDaBfQE4MS
— Przegląd Mediów Światowych 🎥 🌎 (@przegladmediow) February 8, 2023
Co więcej, jako rosyjskie na mapach zaliczone zostały także ukraińskie miasta Chersoń oraz Zaporoże, które faktycznie nie znajdują się pod kontrolą rosyjskiej armii.
"Moscow Times" podaje, że rosyjska Duma pracuje nad nowym prawem, na mocy którego karane będzie dystrybuowanie "ekstremistycznych map, które podważają integralność terytorialną Rosji". Zapowiadane kary to nawet 15-dniowy areszt lub grzywna w wysokości do miliona rubli.