Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

W Katowicach politycy PiS mówili o nielegalnej migracji. Minister ds. UE: „Nie chcemy tutaj scen z Paryża”

"Dyskusja wokół tematu nielegalnej migracji jest fundamentalna, bo to zagrożenie dotyczy całej Europy. Jaka jest skala tego zagrożenia, widzimy się na Lampedusie. A tych miejsc jest i będzie znacznie więcej, jeśli będziemy zgadzać się na błędną politykę migracyjną. My mówimy od lat, że nie możemy zgodzić się na żadne zachęty przemytników, którzy chcą tu ściągnąć jak najwięcej migrantów. Instytucje unijne znowu powracają do tego tematu. To daje sygnał, że trzeba tych ludzi tu przywozić. A ten sygnał powinien być odwrotny... Trzeba tych ludzi odsyłać" - mówił minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk na antenie TVP Info.

Program #Jedziemy, TVP Info
Program #Jedziemy, TVP Info
Zrzut ekranu (TVP Info)

Polityk zapytany o to, czy wczorajszy marsz Tuska, który przeszedł ulicami Warszawami, znacząco wpłynie na kampanię wyborczą, odparł: "Muszę przyznać, jeden element jest zaskakujący - skala manipulacji ze strony PO, jeśli chodzi o frekwencję tego marszu. Spodziewałem się, że PO będzie chciała uczyć, że jeżeli zgromadziłaby pół miliona osób, to będzie mówić, że było ich około milion. Tutaj widać, że to było fakt, sporo ludzi, ale to też było sporo mniej niż pół miliona. Szacuje się, że około 100 tysięcy. Mówienie o tym, przekonywanie PO, że to się zakończyło sukcesem. To dosłownie tak, jak z czasami, kiedy oni w Polsce rządzili"

""Prawie" robi wielką różnicę. 100 tysięcy to nie milion. Na pewno nie poniesie ich to wyżej w sondażach, a na pewno nie da im zwycięstwa"

– ocenił minister.

"Nie było miliona - nie będzie zwycięstwa"

Red. Michał Rachoń przypomniał narrację Tuska, w myśl której, jeśli na marszu pojawiłoby się około miliona Polaków, to wybory 15 października wygrywa właśnie jego ugrupowanie.

"Dlatego Tusk już z góry - niezależnie - musiał mówić, że tam będzie milion osób. Tego tweeta pewnie napisał w momencie zapowiedzenia tego marszu i czekał, aby go wysłać. W skrócie - nie było miliona, nie będzie zwycięstwa. Te hasła, zachowania podczas tego marszu, są odrzucające. W jaki sposób to może przyciągnąć kogokolwiek do głosowania. To jest żadna oferta programowa. To jest bazowanie na anty-PiSie"

– uważa gość programu #Jedziemy.

"Nie chcemy tutaj scen m.in. z Paryża"

Dziennikarz nawiązał do konwencji PiS, która wczoraj odbyła się w Katowicach. Padało tam wiele sformułowań dotyczących błędnej polityki migracyjnej UE, o co zapytał swojego gościa - ministra ds. UE.

"Dyskusja wokół tematu nielegalnej migracji jest fundamentalna, bo to zagrożenie dotyczy całej Europy. Jaka jest skala tego zagrożenia, widzimy się na Lampedusie. A tych miejsc jest i będzie znacznie więcej, jeśli będziemy zgadzać się na błędną politykę migracyjną. My mówimy od lat, że nie możemy zgodzić się na żadne zachęty przemytników, którzy chcą tu ściągnąć jak najwięcej migrantów. Instytucje unijne znowu powracają do tego tematu. To daje sygnał, że trzeba tych ludzi tu przywozić. A ten sygnał powinien być odwrotny. Trzeba tych ludzi odsyłać. Tu potrzeba polityki tzw. zero tolerancji dla wjazdu, przypływania na teren UE nielegalnych migrantów. Tylko wtedy, gdy ta polityka będzie respektowana, a migranci będą odsyłani, można będzie mówić o powstrzymaniu nielegalnej migracji. Nie chcemy tutaj scen m.in. z Paryża. Obroniliśmy się przed tym i chcemy bronić się dalej. Ale to jest w stanie zagwarantować tylko PiS"

– brzmiała odpowiedź.

Berlin ingeruje w polską politykę...

Ponad 70 procent wszystkich uchodźców przybywających do Niemiec (w tym z Polski) nie było wcześniej zarejestrowanych w innych krajach UE. Tak nie może pozostać. Liczba uchodźców zmierzających do Niemiec "jest obecnie zbyt wysoka" - powiedział kanclerz Niemiec Olaf Scholz w opublikowanym w sobotę wywiadzie dla portalu RND.

To tylko jedna z rażących, a zarazem atakujących polski rząd wypowiedzi niemieckiego kanclerza, który na niespełna 2 tygodnie przed wyborami gra narracją opozycji - aferami wizowymi.

"Kanclerz Niemiec wypowiada te słowa i realizuje tu dwa cele równolegle. Po pierwsze - ma świadomość, że takimi wypowiedziami pomaga polskiej opozycji, a politycy niemieccy kibicują polskiej opozycji, wbrew konserwatywnemu rządowi w Polsce. Jest też drugi cel - duży problem migracyjny w Niemczech, spowodowany błędną polityką migracyjną Niemiec, co zaczęło się nasilać w 2015 roku. Niemcy odczuwają konsekwencje tego podejścia"

– odniósł się do tego Szymon Szynkowski vel Sęk.

W jego ocenie - "niemieccy politycy wykreowali problem, a teraz próbuje się znaleźć winnego".

"Skoro jest taka możliwość, żeby znaleźć winnego po stronie wschodniej granicy, w Polsce, łapiąc się ostatniej deski ratunku, próbując zrzucić na nas winę, to próbują zrobić taki kogel-mogel. W tę myśl, Niemcy twierdzą, że mają problem, bo w Polsce rzekomo wydano wiele nielegalnych wiz. To jest kwestia zakrycia własnych nieudolności"

– dodał.

Dziennikarz przypomniał, że Scholz mówił również o tym, że migranci, którzy docierają do Polski, nie są poddawani kontrolom, a od razu przerzuca się ich na stronę niemiecką... 

"Oczywiście, że tak nie jest. Premier Morawiecki zarządził ostatnio dodatkowe kontrole na granicy polsko-słowackiej właśnie z takiego powodu, że donoszono, że tam jest strumień napływania migrantów. Cały czas jesteśmy zdeterminowani w obronie polskich granic. To jest też granica UE, chcemy jej chronić. Te zarzuty ze strony kanclerz Scholza są nietrafne"

– skwitował minister.

 



Źródło: niezalezna.pl

##Jedziemy #Michał Rachoń #Polska #polityka

Anna Zyzek