Rewolucja seksualna w podstawówkach » więcej w Gazecie Polskiej! CZYTAJ TERAZ »

Unia przyznaje Polsce rację, co do Rosji. Kowalski dla Niezalezna.pl: „To tylko ciepłe słowa, bez pokrycia”

Kontrofensywa sił ukraińskich z każdym dniem przybiera na sile. Ukraińcy odbijają kolejne miejscowości z rąk Rosjan, czego efektami dumnie chwalą się w mediach społecznościowych. Również prezydent tego kraju wybrał się do miasta Izium, gdzie zwracając się do mieszkańców, powiedział wprost - "terytorium można okupować, narodu nie". Kilka dni temu władze Ukrainy zadeklarowały, że pomogą Polsce uporać się z kryzysem energetycznym podczas nadchodzącej zimy. Dziś szefowa KE - Ursula von der Leyen, znana raczej przez społeczeństwo polskie z blokowania środków z KPO, czy generalnie rzecz biorąc - antypolskiej postawy - przyznała Polsce rację. Jak przyznała - "trzeba było słuchać Polski, Putin się nie zatrzyma". Z czego może wynikać taka zmiana zdania niemieckiej polityk? O tym rozmawialiśmy z posłem Solidarnej Polski - Januszem Kowalskim.

fot. Aleksiej Witwicki | GAZETA POLSKA

Niezalezna.pl: Dziś podczas porannej debaty w Parlamencie Europejskim   przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przyznała Polsce rację. Chodzi oczywiście o postrzeganie Rosji. Jak się okazało, Moskwa nie jest jednak przyjacielem, lecz poważnym zagrożeniem dla całego świata. O tym polscy politycy mówili na długo przed rozpoczęciem rosyjskiej napaści na Ukrainę 24 lutego. Niestety, wtedy nikt nas nie słuchał. Możemy w tym miejscu mówić o jakimś przebudzeniu, czy może niemiecka polityk działa z nieco innych pobudek? 

Janusz Kowalski (Solidarna Polska): Niemiecka szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen jest cynicznym i bezwzględnym politykiem, który z jednej strony niby chwali Polskę, że mieliśmy rację. Z drugiej jednak strony - konsekwentnie wspiera Moskwę i Władimira Putina, tak jak to robiła u boku Angeli Merkel w latach 2013-2019, kiedy była szefową resortu obrony i realizowała prorosyjską politykę, a także sojusz niemiecko-rosyjski. To samo robi, będąc szefową KE, kiedy atakuje Polskę, wstrzymuje miliardy dotacji, szantażuje Polskę, pomagając tym samym Władimirowi Putinowi. Polska przecież dziś jest na pierwszej linii wsparcia dla walczącej Ukrainy. W mojej ocenie - Ursula von der Leyen w ramach "deputinizacji" powinna być po prostu odwołana albo najlepiej, gdyby podała się do dymisji. Jest skompromitowana. Zaraz po tym jak "pochwaliła Polskę", mówiła dalej o pogłębianiu integracji unijnej, o niemieckim planie budowy jednego superpaństwa z siedzibą w Berlinie. Niemcy chcą zbudować jedno wielkie państwo europejskie, na to nie można wyrazić zgody. Ursula von der Leyen, mimo ciepłych słów, tak naprawdę w sposób cyniczny realizuje dalej niemiecko-rosyjski plan. 

Uwagę przykuł dziś szczególnie ubiór szefowej KE. Polityk, przemawiając, była ubrana w barwy ukraińskie, o przypadku raczej nie ma tutaj mowy. To taki gest solidarności, czy raczej nie ma to nic wspólnego z poczuciem jedności z walczącą Ukrainą? 

To jest tak, że wydarzyła się rzecz bardzo ważna. Mianowicie - Ukraińcy zaczęli wygrywać na froncie z Rosjanami. Nagle wszyscy ci proniemieccy politycy, którzy wspierali twardo linię Berlina, co do niewysyłania Ukrainie sprzętu, broni, pomocy militarnej, a temu przodowała właśnie Ursula von der Leyen, w ciągu kilkudziesięciu ostatnich godzin robią proukraiński zwrot. A jednocześnie antyrosyjski.

Kto w Pana ocenie zalicza się do tego typu polityków? Wspomniał Pan, że jedną z nich bez wątpienia jest von der Leyen. A reszta?

Tu wyszczególniłbym dwie osoby - właśnie von der Leyen, ale również Donalda Tuska. Szefowa KE z jednej strony chwali Polskę, z drugiej zaś cynicznie broni Putina, cynicznie ubiera się w barwy ukraińskie i blokuje wszelką możliwą pomoc dla tego kraju. Drugim politykiem jest oczywiście Donald Tusk, który robił dokładnie to samo co niemiecka polityk. Jutro planowane jest jego przemówienie w Poczdamie. Moim zdaniem ten wirtuoz przemysłu pogardy, Tusk, będzie próbował oszukać cynicznie miliony Polaków. Jak znam życie, jutro wbrew temu co robił przez ostatnie lata, szef PO wygłosi bardzo antyniemieckie, a jednocześnie proukraińskie przemówienie. Na to po prostu nie można się nabrać. Tusk od zawsze był elementem niemieckiej układanki. Przecież to on wydał zgodę m.in. na Nord Stream 1. Gdyby w 2015 roku wygrała Platforma Obywatelska, nie mielibyśmy Baltic Pipe i bylibyśmy uzależnieni od dostaw rosyjskich surowców. Jego jutrzejszy występ jest w mojej ocenie tym, co robi dziś Ursula von der Leyen. To nic innego jak próba przemalowania się na inne barwy. Tusk chce być teraz postrzegany w odbiorze społeczeństwa, jako polityk zupełnie antyniemiecki. Niestety, cały jego dorobek ostatnich kilkunastu lat to jest prorosyjska, proniemiecka polityka.

Zastanawiające jest również to, że kilka dni temu Ukraina zadeklarowała pomoc Polsce, jeśli chodzi o stawienie czoła kryzysowi energetycznemu w naszym kraju. Dziś nagle słyszymy, że przewodnicząca KE wybiera się do Kijowa. Po co? Czy nie będzie to chęć ugrania również czegoś dla swojego kraju, który - jak wiemy od kilku miesięcy - zwyczajnie boi się ciężkiej zimy? 

Niemcy współodpowiadają z jednej strony za wybuch wojny na Ukrainie. Ich polityka, oparta na współpracy z Rosją, doprowadziła do wybuchu tej wojny. Niemcy ponoszą za to pełną odpowiedzialność. Budowa Nord Stream 1, Nord Stream 2 miała na celu uzależnienie całej Europy od rosyjskich surowców. To co robi teraz Ursula von der Leyen, to próba cynicznego wyciągania ręki po nowe kontrakty, pieniądze dla niemieckiej gospodarki. To co Niemcy potrafią robić najlepiej, to wykorzystać sytuację i zarabiać na cudzej krzywdzie. To tak jak zarobili na krzywdzie milionów Polaków podczas II wojny światowej. Nawet teraz uchylają się od odpowiedzialności, nie chcą zapłacić należnych nam reparacji. Teraz z kolei "wyciągają łapy" po kontrakty na odbudowę Ukrainy. Nie można na to Niemcom pozwolić. Powinni pokryć większość kosztów odbudowy niszczonego przez Rosjan kraju, bo to z ich powodu Europa dziś jest pogrążona w wojnie. Takich ludzi jak von der Leyen nie powinno się nigdzie zapraszać - za tę prorosyjską politykę. 

Jak Pana zdaniem może podejść do tego ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski? Przecież tamtejsi politycy doskonale zdają sobie sprawę z tego, jakie było pierwotne stanowisko Unii Europejskiej, kiedy Rosja napadła na Ukrainę.

Prezydent Ukrainy jest prezydentem dumnego państwa, które dzisiaj walczy o swoją wolność oraz suwerenność. Buduje takie sojusze, które są dla niego odpowiednie. Wszystko po to, żeby zapewniać pomoc szczególnie wojskową, którą przede wszystkim Niemcy blokują. Myślę, że będzie starał się robić wszystko, aby przekonać prorosyjskich eurokratów do zmiany stanowiska, aby odblokowywali pomoc. Ukraina potrzebuje dzisiaj broni. Mam nadzieję, że jej władze podejmą takie decyzje, które będą ją przybliżały do zwycięstwa nad rosyjskim barbarzyńcą. 

 


SONDA
Wczytuję sondę...


Źródło: niezalezna.pl

#Bruksela #Unia Europejska #Parlament Europejski #Ursula von der Leyen #Donald Tusk #Janusz Kowalski #Solidarna Polska

Anna Zyzek