"Wydaje mi się, że nikt nie wybaczy Rosjanom tego, co tu zrobili i robią nadal, a naszej ziemi będziemy bronić dla tych, którzy zginęli z ich rąk. Nie jest też tak, że pragniemy krwi; to, czego chcemy, to właśnie sprawiedliwość. To Rosja przyszła do nas z wojną i musi zrozumieć, że nigdy nie dostanie tego, co do niej nie należy” – oznajmił w rozmowie z Polską Agencją Prasową 41-letni Ołeksandr, obywatel napadniętej przez Rosję Ukrainy.
Według opublikowanego w czerwcu przez think tank European Council on Foreign Relations (ECFR) sondażu więcej obywateli 10 państw europejskich chce jak najszybszego zakończenia wojny na Ukrainie - nawet kosztem ustępstw wobec Rosji - niż zdecydowanej porażki Kremla i przywrócenia integralności terytorialnej Ukrainy. Jedynie w Polsce więcej ankietowanych – 41 proc. z nich - poparło ukaranie Moskwy za rozpoczętą agresję.
„Wyniki tego badania w ogóle nie są dla mnie zaskoczeniem. Polacy są najlepsi i to wy rozumiecie nas lepiej, niż ktokolwiek inny. No i rozumiecie też to, że raszyści się nie zatrzymują i Polska może być następna. Staram się też rozumieć inne narody; skupiają się na wzroście cen, są zmęczeni przygnębiającymi wiadomościami z Ukrainy”
- tłumaczy Inna.
„Musimy jednak pamiętać, że jedynym sposobem na zakończenie wojny jest kontynuowanie walk, niezależnie od kosztów”
– dodaje.
W sondażu ECFR ankietowanych podzielono na obóz "Pokoju" - zwolenników jak najszybszego osiągnięcia pokoju, nawet kosztem ustępstw wobec Rosji oraz obóz "Sprawiedliwości" - tych, którzy jedynie w zdecydowanej porażce Rosji widzą szansę na zakończenie wojny na Ukrainie. Zsumowane wyniku badania wskazują na 35 proc. poparcie dla „Pokoju” wśród obywateli Hiszpanii, Portugalii, Wielkiej Brytanii, Włoch, Francji, Niemiec, Finlandii, Szwecji, Rumunii oraz Polski. 22 proc. ankietowanych z tych państw wybrało opcję „Sprawiedliwości”. W Polsce, jedynym kraju z przeważającą liczbą głosów oddanych na „Sprawiedliwość”, opcję „Pokoju” wskazało 16 proc. badanych.
„Rosja jako kraj musi się rozpaść, oddać wszystkie skradzione ziemie. Bez względu na to, jak bardzo chcemy pokoju, nadejdzie on dopiero wraz z naszym zwycięstwem”
– mówi, komentując wyniki sondażu, 26-letnia Adrianna. Podobnego zdania jest 36-letnia, pochodząca z położonego na północy Ukrainy Czernihowa, Iryna.
„Moi krewni walczą na froncie, walczą za Ukrainę. Co oznaczałaby śmierć ich przyjaciół i piekło, którego doświadczają, gdyby kazano im się poddać? Nie, walczymy do końca”
– zapewnia.
„Tak wiele osób oddało życie za wolną Ukrainę, nie ma innej możliwości niż sprawiedliwość”
– zaznacza 58-letnia Wira.
„Każdy skrawek oddanej im ziemi będzie terenem umożliwiającym wystrzeliwanie kolejnych rakiet. Tak, jak dzieje się teraz z Krymem”
– dodaje.
Zdecydowanie opowiadający się za „Sprawiedliwością” Ukraińcy zwracają uwagę na umacniające ich w tym przekonaniu zbrodnie, których na Ukrainie dopuszczają się żołnierze rosyjscy, zbiorową traumę, której doświadczają jako naród oraz osobiste przeżycia i tragedie.
„Zdecydowanie wybieram 'Sprawiedliwość' – reparacje i trybunały dla zbrodniarzy wojennych. Wiesz, kiedy kolejną noc siedzisz w schronie lub na korytarzu w bloku w Kijowie, zaczynasz myśleć, że pokój - nawet oznaczający ustępstwa – też jest jakimś wyjściem. Tak wiele już wycierpieliśmy, tyle jest już ofiar i zniszczeń, a przecież to wcale nie jest koniec. Ale później przypominasz sobie historię... przecież Rosja nigdy sama się nie zatrzyma”
– wspomina Inna.
„Koniec wojny nie nastąpi szybko. Wydaje mi się, że nikt nie wybaczy Rosjanom tego, co tu zrobili i robią nadal, a naszej ziemi będziemy bronić dla tych, którzy zginęli z ich rąk. Nie jest też tak, że pragniemy krwi; to, czego chcemy, to właśnie sprawiedliwość. To Rosja przyszła do nas z wojną i musi zrozumieć, że nigdy nie dostanie tego, co do niej nie należy”
– zaznacza 41-letni Ołeksandr.
„Tylko sprawiedliwość i izolowanie Rosji dopóki nie dojdzie tam do zmiany reżimu” – ocenia 26-letnia Katia. „Nie ma pokoju z państwem terrorystycznym; byłoby dobrze, gdyby ktoś wyeliminował Putina, chociaż osobiście wolałabym zobaczyć go w Hadze (holenderskie miasto mieszczące Międzynarodowy Trybunał Karny – red.)”
– dodaje.
Zapytany o ewentualne koncesje terytorialne 27-letni Wasyl mówi, że „nie obchodzi go, jaką karę poniesie Rosja i czy w ogóle ją poniesie, ale żadnych ustępstw nie będzie – Donbas to Ukraina i kropka”.
„W ogóle nie obchodzi mnie Rosja, obchodzi mnie tylko to, żeby zniknęli z naszego kraju”
– dodaje. Pochodząca z Krymu Inna mówi, że odzyskanie go „byłoby fair”.
„Ale czy wierzę, że nastąpi to wkrótce? Niestety nie”
– przyznaje.
Wasyl, odpowiadając na pytanie o możliwość przywrócenia w przyszłości relacji z Rosją, odpowiada: „Na pewno musimy uzyskać od nich reparacje za to, co tu robią. Moskwa jest niestety ważnym graczem gospodarczym, dlatego negocjacje z nią będą nieuniknione, jakieś stosunki będą musiały być ustanowione, chociaż będzie to moralnie bardzo trudne”.