Wojna na Ukrainie trwa już 83 dni. Od pierwszych dni rosyjskiej napaści, Służba Bezpieczeństwa Ukrainy publikuje przechwycone rozmowy żołnierzy Putina z bliskimi. Teraz, do sieci trafiło kolejne nagranie. Wojskowy opowiada, jak w obwodzie charkowskim jego oddział ostrzeliwał we wsi domy, samochody, odciął ucho jeńcowi, chociaż mógł „puścić kulkę w łeb lub poćwiartować BTR-em”. Od jego rozmówcy pada jedno, krótkie pytanie - „po co...?".
Rosjanie podczas trwającej niespełna trzy miesiące dali się poznać jako złodzieje, gwałciciele oraz bezwzględni mordercy. To, co można usłyszeć z przechwyconych rozmów - tylko to potwierdza.
„Dzisiaj tak nieźle popracowaliśmy, wieś otoczyliśmy z trzech stron i nap…”
- opowiada żołnierz w rozmowie z ojcem.
„Po prostu rozwalaliśmy domy w p…, strzelaliśmy w domy, samochody. Wszystko rozp… - z czołgów, BTR-ów (transporterów opancerzonych)”
– relacjonuje z dumą młody człowiek.
„Wzięliśmy dwóch jeńców, zabraliśmy im AK-47 i karabin; jednemu ucho odcięliśmy”
– relacjonował dalej.
Na pytanie: „po co?” żołnierz odpowiada, że jeniec „nie chciał mówić”.
„To i tak dobrze, że mu kulki w łeb nie wypuściliśmy, albo nie poćwiartowaliśmy BTR-em”
– wyjaśnia. Jak dodaje, mogliby jeszcze „zrobić z niego durszlaczek” albo odrąbać palec.
Rosyjski żołnierz przyznaje, że racje żywnościowe wojskowi otrzymali „jak wyjeżdżali z Rosji”.
„Chłopaki poszli na zwiad, przynieśli kiełbasę, majonez, słoninę”
– opowiada żołnierz. Jedzenie jego koledzy odebrali miejscowym, bo przecież i tak nie będą „się stawiać”.
„My mamy karabiny, czołg. Ktoś się stawia – minus dom i żyj, jak chcesz, na dworze”
– wyjaśnia. Zapytany, czy tak można, odpowiada: „Tak trzeba”.