- Rosja może rozmieścić broń jądrową na okupowanym Krymie lub na Białorusi - powiedział Andrij Jusow, rzecznik wywiadu wojskowego Ukrainy.
Jusow na kanale Freedom TV stwierdził, że możliwe jest, by Rosja potraktowała Krym oraz Białoruś jako "trampolinę do nuklearnych prowokacji przeciwko Ukrainie". Podkreślił, że użycie broni jądrowej przez Rosję byłoby "ostatnim krokiem reżimu Putina i samej Rosji".
- Ta groźba tylko przyspieszy koniec współczesnej Rosji. Tak, są takie informacje, że Putin rozważa Krym i Białoruś jako miejsca prowokacyjnego rozmieszczenia. Śledzimy wszystkie te informacje
- powiedział Jusow.
Wywiad wojskowy Ukrainy kilka dni temu przekazał, że "znane są mu wszystkie miejsca przechowywania rosyjskiej broni jądrowej".
- Po drugie, znamy liczbę i rozmieszczenie nośników taktycznej broni jądrowej - powiedział Wadym Skibicki z HUR. Skibicki przyznał, że ten monitoring nuklearny nie jest prostym zadaniem. Wskazał jednak, że Ukraina prowadziła takie działania od 2014 roku, a nawet wcześniej.
Sugestie, że Białoruś stała się miejscem rozlokowania rosyjskiej broni atomowej pojawiają się od kilku miesięcy. Niedawno artykułował je także Paweł Łatuszka, przedstawiciel tymczasowego rządu Białorusi na uchodźstwie.
- Łukaszenka pomaga Putinowi w obejściu sankcji. Lada moment zacznie produkcję irańskich dronów. Taktyczna broń jądrowa będzie rozmieszczona na terytorium Białorusi. To stanie się lada moment. Iskandery już stoją. Samoloty Su-25 są już zmodernizowane. Według naszych informacji oficerowie sił rakietowych Białorusi byli już kilka miesięcy temu w Rosji na szkoleniu
- mówił kilkanaście dni temu w radiowej Trójce Łatuszka.