Wizyta premiera Węgier Wiktora Orbána na Ukrainie stała się niespodzianką i była pierwszą podróżą tam szefa węgierskiego rządu od czasu regularnej rosyjskiej inwazji. Stosunki Kijowa i Budapesztu od lat są napięte. – Ta wizyta przypomina wielowarstwowy tort, składający się z wielu „smaków” – ocenia w rozmowie z portalem Niezalezna.pl ukraiński politolog Jewhen Mahda.
WERSJA UKRAIŃSKA / Українська версія
Podczas wczorajszej wizyty węgierski polityk zaproponował prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu m.in. wstrzymanie ognia w wojnie rosyjsko-ukraińskiej.
- Poprosiłem pana prezydenta, aby zastanowił się, czy nie można by zachować się trochę inaczej – zrobić przerwę, wstrzymać ogień, a następnie kontynuować negocjacje
– powiedział węgierski szef rządu będąc w Kijowie. Jego zdaniem zawieszenie broni mogłoby zapewnić przyspieszenie tempa negocjacji.
Jak zaznaczają ukraińscy komentatorzy, stosunki Kijowa i Budapesztu trudno nazwać dobrymi czy chociażby neutralnymi. Budapeszt oskarża Kijów o uciskanie mieszkających na ukraińskim Zakarpaciu miejscowych Węgrów. Z kolei Kijów niepokoi się, że Orban nie chcę wstąpienia Ukrainy do NATO i UE. Orban do pewnego momentu sprzeciwiał się też przekazaniu Ukrainie przez UE 50 miliardów euro pomocy.
Dla ukraińskiego politologa Jewhena Mahdy wizyta Orbána w Kijowie przypomina wielowarstwowy tort, składający się z wielu „smaków”.
- Jest to wizyta lidera kraju, przewodniczącego obecnie w Radzie UE, która wyznacza wiele celów. Przede wszystkim pokazuje, że on jest gotowy na trudny dialog z ukraińskimi partnerami. Po drugie, że jego pragnieniem jest wysunięcie jedenastu żądań rozpoczęcia negocjacji między Ukrainą a UE w sprawie przystąpienia Kijowa do Wspólnoty. Po trzecie, myślę, że Orbán starał się pokazać, iż jest potencjalnym moderatorem lub kurierem do przekazania czy to rosyjskiej, czy to chińskiej (nie wiadomo jeszcze) propozycji zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej. I po czwarte, dla niego ważne jest zapewnienie obecności politycznej Węgier i siebie osobiście w przestrzeni ukraińskiej, gdzie bardzo lubi bronić interesów Węgier kosztem Ukrainy
- ocenia Mahda.
Koordynator centrum badawczego Crisis Semiotic Studios-Ukraina Andrii Zahorodśkyj uważa, że ważne jest, aby zrozumieć, w czyim imieniu przemawiał Viktor Orbán. Odpowiedź na to pytanie stanie się pryzmatem, przez który Kijów będzie oceniał jego stanowisko negocjacyjne i swoją prawdopodobną reakcję na propozycje polityka.
- Z jednej strony może wypowiadać się w imieniu Węgrów i UE. Jeżeli w imieniu Budapesztu, to w jego wtorkowych tezach mieści się całe spektrum skomplikowanych powiązań w Europie Wschodniej i Środkowej, które kształtowały się przez wiele dziesięcioleci. Jeśli zaś przekaz jest w imieniu UE, to reprezentuje on skomplikowaną brukselską biurokrację, która generalnie wspiera Ukrainę
- mówi.
- Czy Orbán może reprezentować nową europejską prawicę? W tej chwili prawdopodobnie nie – uważa rozmówca.
- Z drugiej strony Orbán próbuje stworzyć własny projekt w Europie i integrować się z tajemniczymi globalnymi osiami wpływów, nawiązując jednocześnie więzi z Republikanami w USA, Chinami i Federacją Rosyjską, pozostając jednocześnie aktywną opozycją w NATO i jednocześnie strasząc Węgrów wydarzeniami z 1956 r. [czyli przypominając im o wkroczeniu wojsk sowieckich na Węgry i krwawych wydarzeniach w Budapeszcie]. W takim przypadku prawdopodobnie chciałby być wysłannikiem pewnego bloku państw w globalnych negocjacjach z Ukrainą, której reakcja i strategia jest jednak obecnie uzgadniana ze jej strategicznymi sojusznikami
- stwierdza.
- Dziś w Europie „niejednoznacznych” postaci politycznych jest coraz więcej. Sytuację komplikuje rosnąca rola stosunków ponadnarodowych z udziałem imigrantów, nowych diaspor, mniejszości narodowych, a także rosnące wpływy skrajnych ruchów politycznych – partii skrajnie prawicowych i lewicowych. Oczywiste jest także, że czynnik ideologiczny w regionie Europy Środkowo-Wschodniej nie zniknął po zakończeniu „zimnej wojny”, lecz przekształcił się w taki czy inny rodzaj narracji – liberalną, konserwatywną, izolacjonistyczną, proeuroatlantycką, nacjonalistyczną, antyamerykański itp. Natomiast ostateczna reakcja władz Ukrainy na ustalenia poczynione w trakcie wtorkowych rozmów będzie uzależniona od tego, czy będzie możliwość budowy dialogu w warunkach tak złożonych powiązań
- ocenia rozmówca portalu Niezalezna.pl.
Wołodymyr Buha - ukraiński dziennikarz, były wieloletni korespondent działu świat „Gazety Polskiej Codziennie”
Tłumaczenie i redakcja - Olga Alehno