Czy faktycznie sojusz Warszawy i Kijowa jest zagrożony przez sytuację z ukraińskim zbożem? Rosji bardzo by się to podobało, ale tak się nie stanie. Jesteśmy z Polakami silnymi przyjaciółmi i partnerami. I między przyjaciółmi również mogą być dyskusje, i to jest normalne. Najważniejsze, że jesteśmy gotowi do współpracy i szukania kompromisów – mówi portalowi Niezalezna.pl Mykoła Solski, minister polityki rolnej i żywnościowej Ukrainy.
WERSJA UKRAIŃSKA / Українська версія
Oprócz Polski jeszcze cztery inne państwa UE domagają się od Brukseli rozwiązania „problemu” ukraińskiego zboża. Jak Kijów odnosi się do tych działań i czy Ukraina wysunie jakieś własne propozycje zażegnania tego kryzysu?
Ukraina aktywnie prowadzi negocjacje co do tej kwestii z Komisją Europejską, która stara się pomóc zarówno nam, jak i krajom UE, a także z Polską, Bułgarią, Rumunią, Węgrami i Słowacją. Są to zarówno spotkania osobiste, jak i rozmowy online.
Naszym wspólnym głównym celem w tej chwili jest znalezienie konsensusu, który uwzględni interesy zarówno rolników ukraińskich, jak i rolników z wyżej wymienionych krajów.
Tranzyt przez Polskę został już przywrócony, są kwestie robocze, które mam nadzieję zostaną dodatkowo uzgodnione. Negocjacje w sprawie innych ustaleń wciąż trwają. Planujemy w Radzie Europy mówić o obecnej sytuacji.
Popieramy również pomysł związany z odszkodowaniem, które jest naliczane według progresywnej skali, na transport zboża do Europy. Ta rekompensata pomoże krajom położonym dalej od granicy z Ukrainą otrzymać zboże po normalnych cenach. A jednocześnie rolnicy z krajów graniczących z Ukrainą będą mieli mniejszą presję związaną z ofertą cenową naszego państwa.
Po decyzji polskiego rządu pojawiły się głosy, częściowo inspirowane zapewne przez Rosję, że stosunki polsko-ukraińskie ulegną teraz popsuciu. Czy faktycznie sojusz Warszawy i Kijowa jest zagrożony przez sytuację z ukraińskim zbożem?
Rosji bardzo by się to podobało, ale tak się nie stanie. Jesteśmy z Polakami silnymi przyjaciółmi i partnerami. I między przyjaciółmi również mogą być dyskusje, i to jest normalne. Najważniejsze, że jesteśmy gotowi do współpracy i szukania kompromisów.
Ukraina pracuje nad projektami rozwoju portów nad Dunajem. Czy w obliczu ograniczonej działalności portów nad Morzem Czarnym mogą one stanowić prawdziwą alternatywę dla eksportu ukraińskich płodów rolnych?
Przed rozpoczęciem regularnej rosyjskiej inwazji mniej niż 1 proc. produktów eksportowanych przez porty morskie przechodziło przez porty naddunajskie, a około 80 proc. eksportu morskiego przechodziło przez porty w Odessie i Mikołajowie. Od początku regularnej inwazji, zanim korytarz morski zaczął funkcjonować w sierpniu ub.r., 100 proc. eksportu przechodzącego przez porty przechodziło przez Dunaj. Ale już od momentu uruchomienia „Inicjatywy Zbożowej”* przez porty naddunajskie przechodziło jedynie od 25 do 35 proc. całego eksportu morskiego, podczas gdy reszta eksportu morskiego przechodziła przez porty w Odessie. Głównym powodem tej sytuacji, obok ograniczonej przepustowości portów naddunajskich, jest fakt, że koszt wysyłki do portów naddunajskich, a następnie do głębinowych portów morskich (np. rumuńska Konstanca), jest znacznie wyższy niż do Odessy.
Rozmawiał – Wołodymyr Buha
Tłumaczyła – Olga Alehno
Współpraca – Grzegorz Wierzchołowski